Swoje ulubione miejsca pokazuje nam prezydent Knurowa.
Otwarty na pomysły, na zmiany, ale przede wszystkim na drugiego człowieka. Ceni sobie każde spotkanie, rozmowę. Zawsze chce być blisko ludzi.
- Choć moje korzenie nie są śląskie, to czuję się Ślązakiem, bo tu się urodziłem i poradza godać. Kiedyś śp. Stefania Grzegorzyca, knurowianka i Ślązaczka duchem, sercem i mową zachęcała mnie nawet do startu w konkursie na Ślązaka Roku! Oczywiście odmówiłem, bo co by to było gdyby wygrał gorol. Pewnie wybuchłoby IV Powstanie Śląskie– śmieje się.
Dzieciństwo i młodość spędził na knurowskim os. Tysiąclecia, a odkąd pamięta jego całym życiem była piłka nożna. Równolegle z pójściem do szkoły rodzice zapisali go do Górnika Knurów. Był tak mocno zaangażowany w sport, że po podstawówce nie poszedł do techniku, tylko górniczej zawodówki, bo tam klub zorganizował akurat klasę sportową.
Jako nastolatek, podobnie jak wielu jego kolegów z boiska, był też członkiem ruchu oazowego i przez niego w wieku 17 lat trafił jako wolontariusz do knurowskiego ośrodka kuratorskiego dla trudnej młodzieży. - To całkowicie zmieniło moje życie, bo zobaczyłem tam osoby, które nie ze swojej winy znalazły się w trudnej sytuacji - opowiada. - Przez 5 lat przychodziłem tam kilka razy w tygodniu, pomagając w różnych bieżących sprawach. Cały czas pracowałem w KWK Knurów. Mając zaledwie 22 lata skończyłem wieczorowo technikum i zostałem kuratorem społecznym. Funkcję tę pełniłem 25 lat, równolegle kończąc studia z zakresu pedagogiki resocjalizacyjnej.
Praca w kopalni, obowiązki rodzinne (w wieku 21 lat ożenił się) i działalność kuratorska przez lata mocno go obciążały, ale nie żałuje ani chwili. - Mam przeświadczenie, że więcej dostałem niż dałem – przekonuje. - To mnie ukształtowało jako człowieka.
Będąc kuratorem był zapraszany na komisje zdrowia knurowskiej rady miasta. Tak rodziły się jego związki z samorządem. Tam dostrzeżono jego aktywność i zaproponowano start w wyborach do rady. Początkowo zabrakło mu głosów, ale w 2006 r. wystartował z listy wyborczej późniejszego prezydenta Adama Ramsa i po raz pierwszy zasiadł w fotelu miejskiego rajcy. Od 2014 r. do 2024 r. pełnił tam funkcję przewodniczącego.
W sierpniu ubiegłym roku jego środowisko polityczne zaproponowało mu start w wyborach na prezydenta Knurowa. Targały nim wątpliwości, lecz zgodził się. - Tę niełatwą decyzję podjąłem po konsultacji z żoną i... moim ks. proboszczem - mówi. - Z ust tego ostatniego usłyszałem: jeśli Pan Bóg będzie chciał abyś został prezydentem to zostaniesz, jeżeli nie będzie chciał to nim nie będziesz. Ale jeśli nie zgodzisz się kandydować, to nie będziesz wiedział, czego tak naprawdę chciał Pan Bóg (śmiech).
Sport i aktywność fizyczna zawsze towarzyszyły mu w życiu. Dumny jest, że 17 lat temu wspólnie z dwoma kolegami udało mu się założyć przy TKKF Szczygłowice sekcję pływacką, która do dziś prężnie działa. - Teraz, kiedy mam swoje zdrowotne ograniczenia znalazłem aktywność, która sprawia mi ogromną radość. To długodystansowe spacery. Staram się codziennie przejść minimum 10 km, a najdłuższy mój spacer liczył ponad sto kilometrów. Aaa, zawsze z różańcem! To najlepiej mnie resetuje - twierdzi.
Tomasz Rzepa
Lat 54 lata. Od wielu lat knurowski społecznik i samorządowiec, a od maja br. prezydent tego miasta. Wykształcenie wyższe (pedagogika resocjalizacyjna z terapią pedagogiczną). Przez niemal 30 lat związany zawodowo z KWK Knurów (pracował tam jako elektryk, sztygar i inspektor ds. technologii górniczej). Przez 5 lat był wolontariuszem w Ośrodku Kuratorskim w Knurowie, by w konsekwencji zostać kuratorem społecznym ds. rodzinnych i nieletnich przy Sądzie Rejonowym w Gliwicach. Był nim ponad 25 lat, a przez dwie dekady prowadził zajęcia w Ośrodku Kuratorskim w Knurowie. W latach 2006-2024 radny Rady Miasta Knurów, w której przez 10 lat pełnił funkcję przewodniczącego. Wspólnie z żoną jest członkiem Domowego Kościoła (gałąź rodzinna Ruchu Światło – Życie) i Grupy Ewangelizacyjnej „Gabriel”. Współzałożyciel sekcji pływackiej TKKF Szczygłowice, pomysłodawca i organizator Knurowskich Dni Integracji „Bądźmy Razem”. Prywatnie szczęśliwy (od 33 lat) mąż, ojciec trójki dorsłych dzieci i dumny dziadek.
Komentarze (0) Skomentuj