Niespełna miesiąc temu dzieci i młodzież rozpoczęły nowy rok szkolny. W stosunku do poprzedniego zaszło kilka istotnych zmian. Na zmiany czekają także gliwickie placówki edukacyjne. Powstają nowe osiedla, zasiedlane często przez rodziny z małymi dziećmi, co powinno iść w parze z budową lub rozbudową szkół i przedszkoli. Jak rozwijać się będzie gliwickie szkolnictwo? Pytamy o to zastępcę prezydenta Gliwic, Łukasza Gorczyńskiego.
Panie prezydencie, jaka jest Pana wymarzona szkoła?
Porównując szkołę, do której uczęszczałem, z obecną, zauważam widoczne zmiany. Dziś szkoła to nie tylko nauczyciele, którzy nadal są fundamentem, czy infrastruktura, która stale się poprawia. Coraz więcej szkół angażuje różne środowiska, co sprawia, że relacje między nauczycielami a uczniami są bardziej partnerskie. W przeszłości hierarchia była bardziej widoczna. Ważną zmianą jest również wzrastająca świadomość szczególnych potrzeb uczniów, które dawniej nie były tak szeroko diagnozowane. Szkoła oparta na relacjach między uczniami i nauczycielami to kierunek, w którym zmierzamy.
Najważniejsze są relacje, które budzą w uczniach nie tylko chęć nauki, ale również ciekawość świata. Dużo zależy od atmosfery i nauczycieli, którzy odgrywają kluczową rolę w procesie edukacji.
Niedawno razem z naczelniczką wydziału edukacji, Barbarą Gzik, odwiedziliśmy Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 9 w Gliwicach, którego dyrektorką jest Pani Bożena Pieczko. W szkole zrezygnowano z dzwonków, aby zmniejszyć nadmierną stymulację dzieci, a sale są pomalowane tak, by uczniowie czuli się bardziej komfortowo. To przykład, jak szkoła może korzystać z autonomii, aby wpływać na atmosferę i warunki nauki. Szkoła ta – położona w Łabędach - współpracuje również z lokalną społecznością, która wspiera jej działalność, co tworzy silną więź. To rodzaj mikrospołeczności, która działa w systemie, ale jednocześnie charakteryzuje się dużą samorządnością i otwartością.
Czy nie jest o to łatwiej właśnie w dzielnicach, w których społeczność jest bardziej ze sobą zżyta?
To ciekawe pytanie. Wydaje mi się, że tak, rzeczywiście jest łatwiej, choćby patrząc na przykład Bojkowa. Widać, że tam społeczność jest bardzo zmobilizowana. Warto też zauważyć, że w takich miejscach jak Bojków szkoła jest nie tylko placówką edukacyjną, ale również ważnym centrum społeczności. Dzieci uczą się tam razem, są bardziej uważne na siebie nawzajem, a cała społeczność wokół szkoły wydaje się bardziej zintegrowana i zaangażowana. Łatwiej jest budować więzi wokół takiej szkoły, bo ludzie czują się tam bardziej związani z miejscem.
Z kolei w centrum miasta sytuacja jest nieco inna. Tam jest więcej anonimowości, i nie dotyczy to tylko szkół, ale również innych obiektów publicznych. W centrum ludzie często są tylko chwilowo, nie czują się tam tak mocno zakorzenieni. Przez to szkoły w takich miejscach mogą być postrzegane bardziej jako przestrzenie użytkowe, niż jako centra lokalnej społeczności. To oczywiście tylko pewne uproszczenie, nie zawsze adekwatne.
Obserwując skalę powstawania nowych osiedli w poszczególnych dzielnicach, można przewidzieć, że w niedługim czasie będzie konieczność budowania nowych szkół. Czy takie inwestycje są już rozważane?
W wielu placówkach edukacyjnych artykułowane są potrzeby rozbudowy infrastruktury, bo uczniowie nie mogą się już pomieścić w obecnych warunkach. To zjawisko widzimy w dzielnicach, które się rozwijają, na przykład w Starych Gliwicach, gdzie budowane będzie nowe przedszkole, ze względu na rozrastanie się osiedla.
Może się wydawać dziwne, że mimo spadku liczby urodzeń i coraz mniejszej liczby dzieci, nadal buduje się nowe szkoły. Jest to jednak powiązane z rozwojem dzielnic oraz zmianami w przepisach budowlanych, które kładą nacisk na dostępność szkół, szczególnie dla osób z niepełnosprawnościami. Chociaż te dostosowania zachodzą, tempo zmian jest często ograniczone przez kwestie finansowe.
W centrum miasta mieszka coraz mniej osób w porównaniu z peryferiami, a rodzice preferują, aby przedszkola i szkoły były bliżej ich miejsc zamieszkania, na obrzeżach miasta. Droga dziecka z domu do przedszkola, oddziału przedszkolnego w szkole podstawowej lub innej formy wychowania przedszkolnego nie powinna być dłuższa niż 3 kilometry.
Przykładem może być ul. Ligonia i ul. Daszyńskiego, gdzie podejmowane są działania mające na celu rozbudowy placówek edukacyjnych.
Są również miejsca, jak szkoła Podstawowa nr 29, które, mimo że są małe, specjalizują się w edukacji integracyjnej. Niestety, infrastruktura tych szkół często nie nadąża za potrzebami, co sprawia, że konieczne są modernizacje i rozbudowy.
Warto podkreślić, że Wydział Edukacji odgrywa kluczową rolę w planowaniu tych inwestycji. Decyzje o rozbudowie infrastruktury nie są przypadkowe – opierają się na szczegółowych analizach demograficznych i potrzebach placówek. Pracownicy Wydziału regularnie wizytują szkoły, monitorując ich potrzeby związane z remontami oraz potencjalną rozbudową.
Ministerstwo w tym roku postawiło warunek uzyskania świadczeń na dzieci z ukraińskich rodzin – jest nim uczęszczanie do polskiej szkoły. Czy w Gliwicach zauważany jest wzrost liczby ukraińskich uczniów w placówkach edukacyjnych?
Ostateczne dane będziemy mieli dopiero pod koniec września. W bieżącym roku szkolnym w gliwickich szkołach i przedszkolach uczy się o 125 dzieci i uczniów z Ukrainy więcej niż w roku poprzednim. Łączna liczba w 2024/2025 to na dziś 1511 uczniów, a na koniec roku szkolnego 2023/2024 było 1386 dzieci i uczniów z Ukrainy.
Jeśli chodzi o wsparcie, w jednej ze szkół niedawno zatwierdziliśmy wniosek o asystenta kulturowego dla Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 1, a oprócz tego jeszcze dwie inne placówki zaplanowały zatrudnienie asystenta - Zespoły Szkolno-Przedszkolne nr 4 i 16. Ponadto w 9 placówkach jest zatrudnionych 15 osób na stanowisku pomocy nauczyciela dla uchodźców (są to osoby z Ukrainy).
Inna zmiana, która pojawiła się w tym roku w naszych szkołach, dotyczy lekcji religii. Oceny z tego przedmiotu (podobnie jak z etyki), nie będzie już na świadectwach. Czy ma to wpływ na ilość uczniów, korzystających z tych zajęć?
W tym roku uczęszczanie na lekcje religii zadeklarowało 69% uczniów w szkołach prowadzonych przez Miasto. W zeszłym roku uczestnictwo w lekcjach religii deklarowało 74%, czyli odnotowujemy 5% spadek. Zakładam też, że może do części mieszkańców nie dotarła jeszcze informacja o tym, że ocena z religii nie wpływa na średnią. Gdy taka wiedza stanie się powszechna, być może ten spadek będzie większy.
Już podczas kampanii wyborczej pani prezydent Katarzyna Kuczyńska-Budka wspominała o szkołach, które znane są z dobrych praktyk. Czy możemy wskazać, jakie działania godne naśladowania realizowane są w gliwickich szkołach?
Można wyróżnić kilka kategorii dobrych praktyk w szkołach. Niektóre szkoły aktywnie korzystają ze środków unijnych i współpracują z lokalnym biznesem, jak na przykład GCE, które ma klasy patronackie oraz dedykowane projekty związane z kształceniem zawodowym. W szkołach podstawowych widoczny jest trend tworzenia bardziej przyjaznych warunków dla uczniów, np. poprzez wspomnianą rezygnację z dzwonków i organizowanie przestrzeni wypoczynkowych.
W wielu szkołach wprowadzane są programy przeciwdziałające przemocy, zarówno fizycznej, jak i cyberprzemocy. Przykładem jest program RESQL, który umożliwia uczniom anonimowe zgłaszanie przypadków przemocy wybranemu nauczycielowi, któremu ufają. Program ten będzie wdrażany w szkołach ponadpodstawowych i ma na celu stworzenie bezpieczniejszego środowiska dla uczniów. Dyrektorzy dwóch szkół z naszego regionu zostali zaproszeni do udziału w programie według metody edukatora z Finlandii, Bena Furmana, który specjalizuje się w pracy z dziećmi w przezwyciężeniu problemów emocjonalnych i behawioralnych. Jego metody mogą być inspiracją do wdrożenia podobnych rozwiązań w naszych placówkach.
Na przykładzie szkoły u pani dyrektor Doroty Tarczyńskiej na Gierymskiego, gdzie uczą się dzieci z niepełnosprawnościami, widać, jak różne mogą być potrzeby poszczególnych placówek. To szkoła specjalna, która mimo swojego wysiłku edukacyjnego zmaga się z problemami lokalowymi, co pokazuje, jak ważna jest rozbudowa infrastruktury, aby odpowiednio dostosować placówki do rosnących potrzeb uczniów. To jedna z tych szkół, które mogą służyć przykładem. Mają tam na przykład psa Kropkę, który pracuje z dziećmi w ramach dogoterapii.
Każda szkoła jest nieco inna, zarówno pod względem charakterystyki uczniów, jak i lokalizacji, co wpływa na specyfikę jej pracy oraz wymaga indywidualnego podejścia do rozwoju infrastruktury i wsparcia.
Żeby takie szkoły dobrze działały i żeby można było o nich opowiadać, niezbędne jest wsparcie Urzędu Miasta. Czy są jakieś finansowe i pozafinansowe zachęty dla nauczycieli?
Mamy tu pewne ograniczenia, które wynikają nie tylko z kwestii finansowych, ale również z regulacji związanych z Kartą Nauczyciela. W dużej mierze to dyrektor organizuje pracę szkoły. Dobry dyrektor to taki, który tworzy warunki sprzyjające zarówno uczniom, jak i nauczycielom. Staramy się stopniowo odwiedzać szkoły i być w kontakcie z kadrami edukacji, ponieważ zależy nam, by warunki pracy były jak najlepsze, zwłaszcza, że mamy problemy kadrowe – szczególnie brakuje nauczycieli w przedszkolach i nauczycieli przedmiotów zawodowych.
Ważne jest też docenianie pracy nauczycieli, zarówno poprzez premiowanie, jak i motywowanie pozafinansowe. Te gesty zauważenia i uznania są kluczowe. Szczególnie dotyczy to nauczycieli, którzy wychodzą poza standardowe obowiązki, organizując dodatkowe aktywności.
Wydaje mi się, że zmierzamy w kierunku bardziej otwartego modelu edukacji, gdzie nie wywieramy nadmiernej presji, lecz staramy się stworzyć przestrzeń, w której zarówno dzieci, jak i nauczyciele mogą swobodnie działać i rozwijać swoje pomysły. Jednak biurokracja może być tu przeszkodą – nauczyciele bywają obciążeni formalnościami, a czasem muszą radzić sobie z sytuacjami konfliktowymi, co może być dla nich frustrujące. Mam nadzieję, że takich sytuacji będzie jak najmniej, chociaż obecny życie społeczne dostarcza nam wielu napięć.
Rozmawiała: Adriana Urgacz-Kuźniak
Komentarze (0) Skomentuj