G. właśnie trzymał w ręku nóż i docinał styropian, gdy na budowę przyszli po niego stróże prawa z „jedynki”. Trafił na przesłuchanie w komisariacie, a potem - prosto do aresztu śledczego.
30-letniemu mieszkańcowi osiedla Sikornik włamano się do garażu. Ukradziono między innymi dwie deski snowboardowe, kompresor, akcesoria motocyklowe (w tym kask, kurtkę i rękawice).
W teren wyruszyli trzej policyjni detektywi z „jedynki”. Ich celem było trafić na trop włamywacza. Odwiedzili więc tego i tamtego, a że wiedzieli, kogo pytać, szybko dotarli do źródeł informacji. Jak doniosły im „jaskółki”, we włamaniu palce maczać mógł znany już policji G., 34-latek z Gliwic.
Kryminalni natychmiast udali się do miejsca zamieszkania wytypowanego gliwiczanina. Na miejscu zastali jednak innego mężczyznę, który oświadczył: „w chwili obecnej G. w domu nie ma, jest w pracy”. Nie potrafił jednak powiedzieć, gdzie jego współlokator pracuje, ponieważ, jak twierdził, „nie utrzymuje z nim bliższych kontaktów”.
Policjanci mieli prawo przeszukać mieszkanie w obecności drugiego lokatora, co też uczynili. Szybko znaleźli i skradziony kask, i rękawice, i kurtkę. Znaleźli też umowy lombardowe świadczące o tym, że część przedmiotów została już przez włamywacza zastawiona. Następnie zeszli do piwnicy, gdzie natknęli się na jedną z desek snowboardowych. Potem odwiedzili wymienione na umowach lombardy – w nich wypatrzyli oczywiście resztę skradzionych rzeczy.
Na koniec pozostało już tylko jedno: znaleźć samego włamywacza. Udało się ustalić miejsce jego pracy - była to jedna z budów w Gliwicach (podejrzany miał ponoć ocieplać tam budynek). I rzeczywiście, detektywi zastali G. na rusztowaniu, trzymającego w ręce nóż, którym właśnie docinał styropian.
Zdziwiony robotnik usłyszał, że jest podejrzany o kradzież z włamaniem, po czym go zatrzymano. Przewieziony na pierwszy komisariat sprawca oświadczył, że kurtkę, kask i rękawice znalazł na polach za byłym teatrem muzycznym. Gdzie znalazł pozostałe przedmioty? Na to już pomysłu nie miał.
Przy okazji, po sprawdzeniu w policyjnych systemach, okazało się, że G. poszukiwany jest jeszcze przez gliwicki sąd rejonowy – miał odbyć dwie kary pozbawienia wolności za popełnione wcześniej wykroczenia. Od razu więc osadzony został areszcie śledczym. Jak mówią kryminalni z „jedynki”, będzie miał teraz chwilę na zastanowienie się nad swoimi czynami.
Pokrzywdzony gliwiczanin jest zaś szczęśliwy, że udało się policji odzyskać skradzione fanty, szczególnie deskę, bo zima tuż, tuż.
A sprawę pozytywnie rozwiązali dochodzeniowcy i operacyjni z komisariatu przy Kościelnej. Pewien aspirant sztabowy, aspirant oraz policjant znany juz powszechnie jako "Skóra".
(sława)
Komentarze (0) Skomentuj