Nowy cykl spotkań w Willi Caro: Muzealny salon dla Pań.

Nowy cykl spotkań w gliwickim Muzeum zachwyci wszystkich, którzy pasjonują się modą, życiem i obyczajami XIX stulecia. Raz w miesiącu, w sobotnie przedpołudnia, muzeum zaprasza do muzealnych wnętrz, gdzie  będzie można porozmawiać o życiu naszych prababek. Spotkania przygotowała i prowadzić będzie Justyna Domżalska-Mańka, która niedawno dołączyła do muzealnego zespołu, a od 19 lat zajmuje się rekonstrukcją historyczną. Celem rekonstrukcji jest przedstawienie przeszłości w atrakcyjny, niekonwencjonalny i zrozumiały sposób. Rekonstruktorzy odtwarzają dawne stroje, broń, technologie oraz minione wydarzenia – bitwy, bale, dawne pikniki, turnieje rycerskie… I również podczas spotkań w ramach „Muzealnego salonu dla Pań” przeszłość znajdzie się przed nami na wyciągnięcie ręki. Prowadząca na każdym spotkaniu wystąpi w stroju nawiązującym do omawianego tematu.

 -Naszym cyklem spotkań pragniemy przybliżyć dawne dworskie życie, widziane z perspektywy kobiet – matek, żon, rezydentek, zubożałych szlachcianek, służących i kobiet z czworaków. Zanurzymy się w kufrze pełnym wspomnień o minionym życiu, zajrzymy do salonu i kuchni, przyjrzymy się szlacheckim obyczajom i modzie, wyjedziemy do leczniczych wód, poznamy towarzyskie konwenanse oraz zgłębimy tajemnice buduaru i alkowy. Nie przypadkiem na pierwsze spotkanie zaprosimy 8 marca, czyli… w Dzień Kobiet” – mówi Justyna Domżalska-Mańka. Wstęp na spotkanie – wolny, liczba miejsc ograniczona. Zapraszamy – także na Instagram prowadzącej, gdzie pisze o podróżach w czasie: https://www.instagram.com/karenina.garden/

Pierwsze spotkanie 8 marca w Willi Caro o 11.30 a tytuł to : Wachlarz, lorgnon i balowy karnet. W Białym Karnawale.

„W pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacji i dopiero jakiś proch sypany im potem w kościołach na głowę, leczy takową” – pisał niegdyś turecki ambasador do sułtana Sulejmana II. I niewiele się w tej kwestii zmieniło aż do końca XIX i początków XX stulecia. Kiedy tylko rozpoczynał się Biały Karnawał mieszkańcy dworów i bogatszych majątków ziemskich wyjeżdżali do miasta. Pakowano więc do sań lub powozów kufry podróżne, pudła na kapelusze, koszyki z zapasami ze spiżarni, słowem wszystko, co będzie potrzebne w mieście aż do czasu nastania postu. Dlaczego właściwie w mieście spędzano okres karnawału? Przede wszystkim w majątkach ziemiańskich zima to czas zastoju, długich wieczorów, hulającego wiatru między ogołoconymi drzewami… A w mieście? Bale, koncerty, rauty, wieczorki, spotkania towarzyskie, czyli dziesiątki miejsc, gdzie można poznać przyszłego męża, wydać córki za mąż i… stracić spory majątek. Niestety, wyjazd do miasta wiązał się z olbrzymimi wydatkami - na garderobę, dorożki, hotel, wynajęte mieszkanie, bilety na bal, do teatru czy opery. No i wreszcie posag! Wszak czymś trzeba było kawalera do panny przyciągnąć. Mężczyznom nie spieszyło się tak bardzo do ożenku, chyba że naciskali nań rodziciele. Ale mogli się już pannom poprzyglądać i zasięgnąć języka o ich pochodzeniu i majątku. Nie bez powodu czas ten nazywano “targiem małżeńskim”.

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj