W sobotę, 24 czerwca na torze pod Piramidą w Wiśle odbył się międzynarodowy rajd off-roadowy Women’s Challenge 4x4 2018. Startowały w nim wyłącznie załogi kobiece.
Blisko 50 pań zasiadło za kierownicą potworów. Był ryk silników, było błoto po klamki, deszcz i grad, a jednocześnie ogromna wola walki o każdą sekundę i każdy metr odcinka specjalnego, adrenalina, zmęczenie.
Women’s Challenge 4X4 to rajd składający się z krótkich odcinków specjalnych, pokonywanych na czas w wyznaczonym korytarzu.
Specjalnych to bardzo trafne określenie, ponieważ to, co w słoneczną pogodę było zwykłą górką, po opadach deszczu zmieniło się w błotną maź z kałużami do pasa. Rozpulchniona i śliska nawierzchnia skutecznie stawiała opór zawodniczkom, niejednokrotnie powodując „rolki” czy „dachy”.
W rywalizacji brała udział gliwiczanka Katarzyna Białowąs-Woś. W zeszłym roku, podczas wiślańskiej imprezy, wygrała wpisowe na rajd SheMud 4x4, który odbywa się w sercu malezyjskiej dżungli.
W tym roku na prawym fotelu Kasi, jako pilotka, usiadła Julia Boronowska, wicemistrzyni Europy w trialu motocyklowym. Mimo że startowała w rajdzie off-roadowym po raz pierwszy, świetnie wczuła się w swoją rolę.
Nasze zawodniczki, mimo arcytrudnych warunków, znakomicie sobie radziły.
- Spokój i ogromne skupienia przy tych prędkościach to wymóg, aby nie rozbić auta i nie uszkodzić załogi – mówi Kasia. - Najtrudniejszy był ostatni odcinek specjalny. Najszybszy, najdłuższy i bardzo niebezpieczny. Szczególnie trudno było w wąskim wąwozie, w którym utworzyły się cztery potężne kałuże - kiedy pojazdy w nie wjeżdżały, były zalewane przez brunatną wodę, a my pozbawione widoczności na kilka metrów.
Ale te kłopoty nie przeszkodziły gliwiczance w zwycięstwie. Białowąs-Woś stanęła na najwyższym podium Women’s Challenge 4x4x 2018.
- Sukcesy zawdzięczam ogromnemu wsparciu męża Michała, który zbudował moją rajdówkę i przygotowuje ją do wszystkich startów. Bardzo dziękuję mu, że mnie motywuje na każdym kroku – mówi Kasia.
Komentarze (0) Skomentuj