BikeU czy Nextbike? O kontrakt na zorganizowanie i zarządzanie systemem bezobsługowych wypożyczalni rowerów w Gliwicach starają się dwaj liderzy krajowego rynku tego typu usług. Odpowiedź, kogo wybiorą urzędnicy, poznamy niebawem. Wiadomo już natomiast, że rowery miejskie pojawią się na naszych ulicach nie wcześniej, niż wiosną przyszłego roku.
Dwukołowych pojazdów będzie co najmniej 100, wszystkie fabrycznie nowe i identyczne - w barwach miasta. Dla każdych z dziesięciu powstanie stacja wyposażona w 15 stojaków z terminalem informacyjnym i sterującym. Funkcjonowanie systemu uzupełni strona internetowa, na której będzie można się zarejestrować, sprawdzić dostępność rowerów i miejsc postojowych na poszczególnych stacjach. Rower będziemy mogli wypożyczyć, odpłatnie, w sezonie od 1 marca do 30 listopada. Stacje zaś mają funkcjonować całą dobę, siedem dni w tygodniu.
Tyle wiadomo na pewno, bo to wynika z założeń ujętych w specyfikację istotnych warunków zamówienia (SIWZ). Wiadomo też, że firma, która wygra przetarg, musi uruchomić system do 1 marca 2017.
Niewiadomą na tym etapie pozostaje rozlokowanie stacji – ustalenie mapy sieci urzędnicy pozostawili do uzgodnienia z operatorem. W razie zapotrzebowania ze strony mieszkańców istnieje możliwość rozbudowy systemu o następnych 50 rowerów i 5 stacji.
Uruchomieniem systemu w Gliwicach, obejmującym również zakup pojazdów i urządzeń, a potem jego eksploatacją, zainteresowane są dwie firmy. Obie od kilku lat podbijają polski rynek wypożyczalni rowerów, jedna i druga należą do zagranicznych firm o zasięgu globalnym. BikeU, obecna w Szczecinie, Bielsku-Białej, Bydgoszczy i Krakowie, należy do francuskiej Grupy Egis. Z kolei Nextbike działa na licencji niemieckiej spółki Nextbike. Prowadzi wypożyczalnie w Białymstoku, Juchnowcu, Katowicach, Lublinie, Opolu, Poznaniu i Wrocławiu, Warszawie i w podstołecznych miejscowościach.
Który z operatorów ma większe szanse? W świetle złożonych ofert, które stały się publicznie dostępne 4 listopada, wygląda na to, że szala zwycięstwa ciąży ku Nextbike. Firma gotowa jest zorganizować, wyposażyć i zarządzać stacjami w cenie niecałych 3,5 tys. zł miesięcznie za jedną. BikeU zaproponował cenę 9,2 tys. zł. Oferta tego operatora przekracza założony budżet zadania.
Gliwice gotowe są wydać na wypożyczalnie blisko 1,74 mln zł w okresie trzech lat. W świetle propozycji BikeU tych pieniędzy wystarczyłoby więc na zorganizowanie i utrzymanie w czasie trwania umowy zaledwie siedmiu, a nie dziesięciu, w pełni wyposażonych stacji. Na razie jednak wybór nie jest przesądzony, a decyzja należy do urzędników.
Rozwiązanie ma funkcjonować w trzech następujących po sobie latach – do 30 listopada 2019. Nie znaczy to, że po tym czasie rower miejski zniknie z naszych ulic.
- Jeżeli wypożyczalnie spełnią oczekiwania, pomysł będzie kontynuowany. Wtedy zorganizujemy nowy przetarg - zastrzega Marek Jarzębowski, rzecznik prezydenta Gliwic.
Można sobie tylko życzyć, żeby następnym razem poszło sprawniej, niż teraz. Nie dość bowiem, że Gliwice dołączają do miast, które posiadają wypożyczalnie rowerów daleko za innymi, o czym świadczą chociażby mapa terytorialnego zasięgu działalności uczestników przetargu, to jeszcze na starcie wydarzył się spory poślizg.
Wstępnie zakładano, że system ruszy już w tym roku. Zwłokę spowodowało przeciągające się postępowanie, co z kolei wynikało z mnożących się wątpliwości zainteresowanych firm. Źródłem pytań były niewystarczająco sprecyzowane oczekiwania zamawiającego. W efekcie aż sześć razy wydłużano termin składania ofert – pierwotnie zaplanowany na 21 lipca doszedł do skutku dopiero 4 listopada.
Aktualne pozostają również wątpliwości miłośników rowerów, które można zawrzeć w pytaniu: gdzie, gdy już za grube pieniądze powstaną wypożyczalnie, tym rowerem będziemy mogli dojechać. Bo planowana budowa pierwszej drogi rowerowej z prawdziwego zdarzenia od centrum do ulicy Akademickiej to zdecydowanie za mało, by mówić o Gliwicach jako mieście przyjaznym rowerzystom.
(pik)
Komentarze (0) Skomentuj