Koleje Śląskie we współpracy z KZK GOP i MZK Tychy zrobiły pierwszy krok w kierunku integracji biletowej. W sprzedaży pojawił się już ekobilet - wspólny na autobus, trolejbus, tramwaj oraz pociąg. Wbrew sugestii w nazwie, z punktu widzenia pasażera, nie jest ekonomiczny. A w ślad za tym i jego wartość dla ekologii – w założeniu, że to zachęta, by przesiąść się z samochodu na transport miejski - jest wątpliwa.
Ekobilet to wspólna sieciowa oferta „3 w 1” Kolei Śląskich, KZK GOP i MZK Tychy. Na jednym bilecie można podróżować pociągami, autobusami oraz tramwajami i trolejbusami. Bilet uprawnia do nieograniczonej liczby przejazdów w ciągu 24 godzin od daty wskazanej przez nabywcę. Kosztuje 38 zł.
Cena może okazać się za wysoką barierą. Bo pomyślmy. Za 50 zł możemy dojechać Pendolino z Gliwic do Warszawy. Za porównywalną opłatę możemy też udać się na wycieczkę po regionie, zjeździć Śląsk wzdłuż i wszerz, trzymając się środka transportu wybranego w pierwszej kolejności albo zmieniać go na dowolny i w dowolnej ilości razy. Pytanie tylko, po co. Większość z nas podróżuje przecież nie dla przyjemności spędzenia czasu w drodze, ale w określonym celu.
Bilet zintegrowany ma sens, jeżeli dostępny jest w cenie niższej niż suma biletów cząstkowych. A ekobilet nie spełnia tego warunku. Niemal w cenie biletu zintegrowanego możemy dojechać z jednego krańca województwa na drugi już teraz, obywając się bez niego. Przejazd pociągiem Kolei Śląskich, na przykład, z Gliwic czy Bytomia do Częstochowy, tam i z powrotem, to koszt w granicach 40 zł. A już dotychczasowa oferta kolei dotycząca krótszych dystansów, doliczając wydatek na dojazd autobusem czy tramwajem na dworzec, pod względem ceny bije ekobilet na głowę. Trzymając się naszego przykładu – z Gliwic do Sosnowca w obie strony dojedziemy za 9 zł, za podróż z Bytomia w to samo miejsce zapłacimy niecałe 17.
Nie ma co jednak wylewać dziecka z kąpielą. Jak podkreślają twórcy rozwiązania i władze regionu, ekobilet jest zaledwie zapowiedzią dalszych działań.
- To dopiero pierwszy krok do integracji komunikacji pasażerskiej w regionie. Nie będzie to bilet masowy, ale od czegoś trzeba zacząć. Kolejnym krok: wprowadzenie Kolei Śląskich do systemu Śląskiej Karty Usług Publicznych – cytują marszałka województwa Wojciecha Saługę Koleje Śląskie w swoim komunikacie.
Autorzy rozwiązania mają świadomość, że nie jest ono idealne. Jedna z podstawowych słabości to brak biletu w wersji ulgowej - w pierwszej fazie będzie sprzedawany tylko w jednej cenie, według normalnej stawki. Na przeszkodzie w uzupełnieniu oferty o bilety, na przykład, dla młodzieży szkolnej stanęło zróżnicowanie rodzajów ulg ustawowych obowiązujących u poszczególnych przewoźników. Ale to i ma się zmienić.
Następnym z mankamentów, który może wpłynąć na zainteresowanie nowością, jest jego ograniczona dostępność. Ekobilet można kupić na razie tylko w kasach biletowych Kolei Śląskich, a wkrótce - w punktach sprzedaży tzw. szybkiego biletu i aplikacji mobilnej.
Mimo licznych „ale” są jednak grupy pasażerów, co warto podkreślić, dla których bilet zintegrowany nawet w obecnym kształcie może być korzystnym rozwiązaniem. Jeden na wszystkie środki transportu publicznego to spora wygoda dla podróżnych, którzy przyjeżdżają do województwa i muszą odwiedzić kilka różnych miejsc. Teraz mogą to zrobić bez zastanawiania się, gdzie nabyć bilety.
Ekobilet nie jest pierwszą jaskółką procesu scalenia transportu publicznego na terenie Śląska. Od kilku lat funkcjonuje 30-dniowy wspólny bilet dwóch przewoźników - KZK GOP oraz Kolei Śląskich. Jak zadeklarował Wojciech Dinges, prezes KŚ, integracja będzie miała swój dalszy ciąg, jeżeli zainteresowane rozwiązaniem będą inne regiony województwa. Dopiero pod tym warunkiem możliwe jest to, czego oczekują podróżnicy – wprowadzenie do sprzedaży tańszych, 12- lub 6-godzinnych, wersji wspólnego biletu.
(pik)
Komentarze (0) Skomentuj