Choć sam nigdy nie sięgnął dna, to otoczenie, w którym przyszło mu żyć, nie należało do łatwych. Uzależnienie oraz choroba bliskich odcisnęła na nim piętno, a robiąc to, co kocha - nieraz musiał mierzyć się z fałszywymi oskarżeniami i plotkami na swój temat. Mimo iż nie jest osobą religijną, to wie, że sił w działaniach dodaje mu Jezus Chrystus, a on sam chce uczyć młodych, że życie bez nałogów oraz uzależnień jest lepsze. Mikser spotkał się z uczniami knurowskich szkół.

Z Mikserem, a więc Mikołajem Mądrzykiem* rozmawiała Patrycja Cieślok – Sorowka.  

Ostatnie dwa dni to szereg spotkań z najstarszymi klasami miejskich szkół podstawowych w Knurowie. Co artystę pochodzącego z Częstochowy sprowadza właśnie do Knurowa? 
Sprowadza mnie chęć misji, a przez to, że jestem właścicielem wytwórni, to moje działania są stricte muzyczne. Plan na początku był prosty - rozmowy o kulturze hip-hopu z dzieciakami w szkołach, z młodzieżą, czy z osobami starszymi ode mnie, jednak w trakcie spotkań dowiadywałem się wielu rzeczy pobocznych, które naprawdę mnie szokowały. Dotyczyły one jarania, chlania, no bo przecież hip-hop się z tym kojarzy. Dodatkowo dochodziła do tego niełatwa historia z mojego domu rodzinnego – alkoholizm matki, choroba psychiczna siostry, czy śmierć taty, dlatego stwierdziłem, że dobrze byłoby zrobić z tego użytek i odpowiedzieć wszystkim tym, którzy zadają pytania o moje uzależnienia i nałogi. Nie mogłem przejść wobec tego obojętnie i chcę wszystkim udowodnić, pokazać dzieciakom, że po pierwsze można żyć z pasji, a po drugie żyjąc z rapu, da się nie wpaść w dziwne towarzystwo, czy nawyki. Naprawdę da się, bo taki człowiek niedoskonały jak ja mógł to zrobić, człowiek, który bał się własnego cienia, a teraz gra koncerty dla kilku, kilkunastu tysięcy osób. Przesłanie jest proste - skoro ja mogłem, to dlaczego oni by nie mogli. Mam takie wrażenie, że realny przekaz, sięganie po marzenia bardziej przemawia do młodzieży, niż wyuczona formułka poparta naukowymi teoriami, którą dzieciaki nie są w stanie zaadoptować do swojego życia.

Niełatwe doświadczenia z własnego życia spowodowały, że edukujesz młodych ludzi, jednak czy sam wpadłeś w sidła nałogów, czy są to tylko doświadczenia poboczne? 
Niestety plotki są, bo ludzie sądzą z pozoru i uwielbiają to robić, nie sprawdziwszy wcześniej informacji u źródła. Jednak są to nieprawdziwe rzeczy, ponieważ nie jestem od niczego uzależniony. W życiu naoglądałem się dużo rzeczy i to mi wystarczyło, chociaż jest coś takiego jak współuzależnienie, tak twierdzi psychologia. Domyślam się, czym to się może przejawiać, ale z tym sobie dzięki Bogu poradziłem i w dalszym ciągu walczę, ale wierzę Jezusowi Chrystusowi, choć nie jestem osobą religijną, to dzięki Niemu wiele rzeczy staje się prostszych, a rzeczy niemożliwe stają się możliwe.

Kto i dlaczego Cię tutaj zaprosił? 
Zaprosił mnie Tomek Lewicki, który jest zastępcą dyrektora Miejskiego Centrum Edukacji w Knurowie. Sprawdził czym się zajmuję, jak rapuję, a przede wszystkim, o czym rapuję i zobaczył, że prowadzę takie prelekcje. Zaprosił mnie, bo stwierdził, że Knurów gdzieś mu leży na serduchu i chciałby, by takie rzeczy się działy właśnie w jego mieście. Ja jestem fanem takich inicjatyw oddolnych, uważam, że robią one tysiąc razy większą robotę, niż jakieś państwowe, które są narzucone z góry. Większość warsztatów, prelekcji, które prowadzę, czy koncertów, które gram są zapoczątkowane oddolnym ruchem, bo jednej osobie leżało coś na sumieniu i chciała to naprawić i to jest genialne, tak więc właśnie Tomek się do tego przyczynił, że jestem w szkołach Knurowie.   

Czy knurowska młodzież czymś zaskoczyła, a może zdziwiła?
Myślę, że trzymają pozytywną opinię, która potwierdza, że dzieciaki dzisiaj wcale nie są jakieś gorsze, bądź głupsze, bo niestety często słyszy się takie głosy, jak - „Ta dzisiejsza młodzież to do niczego się nie nadaje”. Podczas spotkań z knurowskimi uczniami widzę, jak wielki jest potencjał. Oni naprawdę wiele mogą, bo mają czas, siły, mają pomysły, tylko wydaje mi się, że technologia niestety nie idzie w parze, jeżeli o chodzi o rozwój tych pomysłów. Jestem naprawdę pozytywnie nastawiony, bowiem to, co widzę, napawa dumą, a jeśli mowa o odbiorze rozmowy, to są ludzie wrażliwi i inteligentni. Przykład - podjechaliśmy pod pewną szkołę i były głosy, że placówka nie ma takiej renomy, jak inne, a ja wchodzę do szkoły i jest świetnie. Spotkania z młodymi oceniam na piątkę z plusem!

Prelekcja trwa dwie godziny, co w tym czasie chcesz przekazać młodzieży, czym chcesz ją  zainteresować, przekonać? 
Jest takie powiedzenie - nie pamięta wół, jak cielęciem był, sam chciałbym mówić i odpowiadać młodzieży na pytania, które ja miałem, będąc w ich wieku i szlak mnie trafiał, kiedy w szkole gadano mi jakieś dziwne rzeczy, pewnie część z nich była przydatna, ale nie było tam odpowiedzi na moje pytania. Nauczyłem się, że nie ma banałów, staram się opowiadać rzeczy, które wiem, że są dla nich dopiero do odkrycia, staram się odpowiadać na często niezadane pytania, a które dotyczą uzależnień, jak sobie z nimi radzić, jednak nie w sposób książkowy, tylko w taki, gdzie mogą wrócić do domu i zastosować to, czego się dowiedzieli. Staram się im nie obiecywać złotych gór, usłanej różami drogi do tego sukcesu, tylko pokazuje im, co mnie dobiło, jak sobie z tym radziłem, jakie błędy popełniłem. Robię wszystko, żeby nie pomyśleli o mnie w jakiś wyidealizowany sposób, bo to jest ostatnia rzecz, którą można łączyć z moją osobą. Próbuję im pokazać, że nawet z najgorszego bagna można wyjść i osiągnąć sukces, przy czym staram się pokazać, że sukces to nie jest Ferrari, to nie są dobra materialne, albo coś, o czym musi usłyszeć cała Polska, bo można przecież osiągnąć sukces - będąc sprzątaczem. Staram się im odpowiadać na pytania, które mają w głowach, a boją się je zadać. Moim celem jest powiedzenie im tego, co ja chciałem kiedyś usłyszeć i żeby po tych dwóch godzinach, jak najbardziej zbudować ich wewnętrznie, aby powiedzieli – o kurcze, taki popsuty, poturbowany człowiek jak Mikser mógł, a jest taki sam jak ja, tak samo się boi, to ja też mogę!    

Dzieciaki w wieku 13/14 lat to do nich chcesz najbardziej trafić, zatem czy mogą być już uzależnione? 
Jeżeli mówię o alkoholu, o papierosach to dzieciaki różnie reagują, ale jak wyciągam smartfona, no to nagle wszyscy kiwają głowami albo się czerwienią, bo doskonale wiedzą, że tydzień bez smartfona to byłaby katorga dla nich, więc mogą, albo po prostu są uzależnione.

Jaki jest cel spotkań z młodzieżą w Knurowie?
Celem spotkań jest to, by pokazać dzieciakom, że mają umiejętności, że powinny zdrowo kochać siebie, akceptować siebie, powinny dobrze inwestować czas, znaleźć pasję, bo ona bardzo dobrze chroni przed wpadnięciem w nałogi i uzależnienia. Istotne jest to, że młodzi powinni ponosić porażki, jak najwięcej porażek, bo to bardzo dużo uczy, powinni nie bać się ryzyka, a przede wszystkim próbować, próbować i jeszcze raz próbować. Cel podrzędny to taki, że ja im pokazuję swoją pasję, swój świat, swoją drogę i mam nadzieję, że będzie to dla nich jakaś inspiracja, a ja za dwa, trzy, cztery lata usłyszę, że ktoś rysuje, tańczy, maluje, biega, a przede wszystkim nie pali, nie pije i w dobry sposób korzysta z tego czasu, który ma, to uważam za swój sukces...

Widzisz sens w takich pogadankach z młodymi, zbuntowanymi nastolatkami? 
Oczywiście, wystarczy mówić prostym, zrozumiałym językiem, aby to zostawiło w nich ślad, ważne, żeby to było praktyczne, bo dzisiaj dzieciaki często tego wymagają, to ma być do zastosowania na już, a nie książkowa definicja, której nie rozumiem. Bardzo duży nacisk kładę na praktykę, żeby każdy mógł to szybko zrozumieć, a co za tym idzie wrócić do domu i zacząć stosować.   

Mikołaj Mądrzyk – to 35-letni raper, który występuje pod nazwą „Mikser”. Pochodzi z Częstochowy, gdzie ukończył filozofię na Uniwersytecie J. Długosza. Rapuje od 14 lat, a jego specjalizacją jest freestyle prowadzony na ulicy. Spotyka się z młodzieżą, by prowadzić warsztaty o uzależnieniach, mass mediach oraz przemocy.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj