Ponad 1000 dzieci z Gliwic brało udział w treningu. F. Chajzer: To nie wystarczy, by walczyć z otyłością
 

WHO alarmuje, że już co 10 dziecko jest otyłe, a co 7 ma nadwagę. Żywe jak iskierki, naturalnie chętne do aktywności fizycznej maluchy niezdrowo przybierają na wadze, a winę za to ponosi obecny styl życia i zaburzenie relacji rodzinnych. O problemie otyłości wśród dzieci rozmawiamy z Filipem Chajzerem, który wraz z Leszkiem Klimasem prowadzi projekt „Efekt Klimasa”, odchudzając dzieci nie tylko w Polsce, ale także poza jej granicami.

Sam byłem grubym dzieckiem

- wyznaje Filip Chajzer. – I choć zgadzam się z tym, że względy wizualne nie powinny być ważne, to za okrągłymi słowami o body shamingu zaczyna się proza życia. To bardzo fajna idea, ale niestety nie działa w grupie rówieśniczej, w klasie. Dzieci otyłe są szykanowane. My to widzimy na naszych obozach, na których one są w grupie osób z podobnym problemem. Mówią nam, że pierwszy raz w życiu są na basenie, bo nie wstydzą się rozebrać. Na co dzień robią wszystko, i czasami są to bardzo drastyczne rzeczy, żeby nie pójść na wf. Możemy sobie mówić dużo pięknych zdań o tym, że dzisiaj nie można zwracać uwagi na to, jak ktoś wygląda. Ale tak to nie działa. Zrozumie to ktoś, kto kiedyś był grubym dzieckiem – dodaje.
W ubiegłym tygodniu w PreZero Arena Gliwice w ramach konferencji „Rozmawiamy bez strESSA” ponad 1000 dzieci z Gliwic wzięło udział w treningu z Leszkiem Klimasem, Mistrzem Świata Sylwetki Atletycznej i motywatorem, twórcą „Efektu Klimasa”, autorskiego sposobu na skuteczną walkę z otyłością. Filip Chajzer niegdyś sam był pacjentem Klimasa, a dziś wraz z nim stara się „Poruszyć Polskę”.

To nie jest tak, że trzeba jeść samą sałatę i zapomnieć o panierce

Dzieci trenujące z Klimasem i Chajzerem – jak to się mówi – dały czadu. Zmachane, ale szczęśliwe, jeszcze długo po treningu biegały po arenie, szukając okazji do dalszej aktywności. To ich naturalna, rozwojowa reakcja, skąd się zatem bierze tak duży odsetek dzieci z nadwagą i otyłych?
- Ten problem zaczyna się dużo wcześniej. On się zaczyna na relacji – uważa Filip Chajzer. - Zawsze nam się wydawało, że Stany Zjednoczone są miejscem z największym problemem otyłości, ze względu na powszechny fast food i ogromne zamiłowanie do słodkich gazowanych napoi. W Stanach wszystko jest przeskalowane: nasz duży zestaw w McDonald’s, przy ich zestawie jest małym. Nam się wydawało, że my jesteśmy tak trochę na uboczu, ekologiczni, że wszystko u nas jest takie naturalne. Niestety, jesteśmy przy tym społeczeństwem, które w bardzo krótkim czasie chce nadgonić lata zaległości, a do tego potrzebna jest ciężka praca. I Polacy bardzo ciężko pracują, w związku z tym nie ma ich w domach. Na tym cierpią dzieci, pozostawione samym sobie. Jaka byłaby odpowiedź, gdybym zrobił sondę uliczną i zadał pytanie: ile razy w tygodniu jecie razem obiad? – zastanawia się nasz rozmówca. - Dzisiaj jeśli w niedzielę rodzina siada razem do obiadu, to jest sukces. A przecież tak się nabiera nawyków zdrowego jedzenia.
Zdaniem Chajzera największe znaczenie w prawidłowym żywieniu ma regularność. - To nie jest tak, że trzeba jeść samą sałatę, nie dotykać ziemniaków i zapomnieć o panierce. Gdy byłem w programie „Efekt Klimasa”, jadłem więcej, niż kiedykolwiek w życiu. Ale sekret polegał na tym, że jadłem to regularnie. Organizm się przyzwyczajał, nakręcał, jak dobra maszyna. Wchodził w algorytm. I dzięki temu waga tydzień w tydzień pozytywnie mnie zaskakiwała.  

Kiedyś były obiady dwudaniowe i deser, a nie było otyłości

Trenerka personalna Filipa Chajzera przypomina mu często zasadę „zdrowej michy”. Przyrządzając posiłki w domu, warto do zakupu produktów zaangażować dzieci. Tak, by nabrały zdrowych nawyków – wybierały owoce i warzywa, które będą chciały zjeść.
- To jest cały rytuał. My to zatraciliśmy, bo nie mamy na to czasu. Nie mamy też czasu na ruch. W latach 90. na moim osiedlu biegały bandy dzieciaków, które często robiły głupie rzeczy. I dobrze, bo lepiej jest robić głupie rzeczy mając 10, 12, 15 lat, niż być chowanym przez rodziców pod kloszem, kontrolowanym, wożonym do i przywożonym ze szkoły. To się kończy tabletem, telefonem i kontaktami wirtualnymi. Dajmy dzieciakom znowu być dziećmi – to jest nasza do Was wiadomość. One nie muszą nawet chodzić na dodatkowe zajęcia sportowe. Kiedyś mama otwierała okno w domu i krzyczała: „Maciej, obiad”. A Maciek był tak zaaferowany ruchem, że odkładał to jeszcze o pół godziny. Nawet jak zjadł kotleta z ziemniakami, to zabawa na świeżym powietrzu kompensowała nadmiar kalorii.

Wrota do piekieł

Otyłość to wrota do piekieł – uważa Chajzer. Ta choroba w wieku rozwojowym wiąże się ze zwiększonym ryzykiem chorób układu sercowo-naczyniowego, nadciśnienia tętniczego, zaburzeń gospodarki lipidowej i węglowodanowej z cukrzycą typu 2 (DM2) włącznie, a przede wszystkim z większym ryzykiem otyłości i jej powikłań w życiu dorosłym.
Jak pokazują badania, obecnie średnie spożycie energii we wszystkich grupach wiekowych jest zdecydowanie mniejsze niż kilka dekad temu. Jednak jeszcze bardziej spadło jej wydatkowanie. Dzieci coraz więcej czasu spędzają przed komputerem i telefonem, a każda tak spędzona godzina zwiększa o 2% prawdopodobieństwo wystąpienia nadmiernej masy ciała. Kochani rodzice – jak często podwozicie dzieci do szkoły, przyjaciół, na zajęcia? Zapewnienie im komfortowych warunków, trzymanie pod tzw. kloszem ma swoją cenę.

Adriana Urgacz-Kuźniak

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj