„Prezes do dymisji bez odprawy", "Starosto- łapy precz od szpitala w Pyskowicach", "Zamknąć prezesa, a nie szpital" , "Nie chcemy ZOL-u, chcemy chirurgii i ginekologii", "Szpital prawem mieszkańców". Takie transparenty szykują obrońcy i obrończynie szpitala w Pyskowicach na pikietę pod starostwem, którą zaplanowano na 25 października. 
 

Nie oddamy naszych oddziałów 

To kolejna odsłona konfliktu między starostą, nowym prezesem szpitala, a grupą lekarzy. Ci ostatni od maja protestują przeciwko zamykaniu kolejnych oddziałów i planom łączenia szpitali, w sytuacji, gdy nie do końca znana jest strategia starostwa w tej kwestii, a którą pracownicy odczytują jednoznacznie jako chęć likwidacji szpitala w Pyskowicach.  

W maju 2023 fotel prezesa w dwóch podległych powiatowi szpitalach, czyli w Knurowie i Pyskowicach, objął  Mirosław Sobczak. Oba ośrodki toną w długach, a lekarze pracują ponad miarę, zatem nowy prezes zabrał się za obliczanie czasu ich pracy.  Efekt? Decyzja o zawieszeniu ginekologii, na co zdecydowanie zareagowali pracownicy i pracowniczki.  - Nie oddamy naszej ginekologii – taki był najważniejszy motyw tych protestów. - Po prostu chcemy normalnie, bez strachu pracować i wykonywać nasze powinności, leczyć pacjentki - mówili lekarze i lekarki. W sprawę włączyli się posłowie wszystkich opcji politycznych, łącznie z wojewodą. Ginekologię uratowano, jednak kolejna bomba wybuchła w końcu września, a było nią zawieszenie pracy oddziału chirurgii oraz ewakuacja pacjentów do Knurowa. Prezes szpitala  argumentował ten ruch brakiem obsady lekarskiej.  

Starosta: od dwóch miesięcy deklaruję – niczego nie zamykamy

 -Zostaliśmy z dwoma chirurgami.  A oddział, żeby móc funkcjonować potrzebuje czterech – mówi starosta Włodzimierz Gwiżdż. I dodaje, że podobno lekarze deklarowali się do samego końca  dlatego z ogłoszeniem zawieszenia chirurgii czekano do ostatniej chwili, czyli do 29 września, kiedy to prezes szpitala wysłał wniosek do NFZ. Pracownicy i pracowniczki szpitala dowiedzieli się o tym z mediów społecznościowych. W ciągu kilkunastu dni sytuacja zmieniała się, pojawiały się sprzeczne informacje, nikt też nie potrafił dać konkretnej odpowiedzi co tak naprawdę stanie się z oddziałem i szpitalem w Pyskowicach. Co więcej, ludzie odebrali działania prezesa Sobczaka i starosty jako zamach, z marszu rozpoczęto więc akcję Stop likwidacji szpitala w Pyskowicach. - Jest zamieszanie, to prawda. Wydawało się, po licznych spotkaniach tu, w starostwie, temat jest uspokojony, ale nie jest. Od dwóch miesięcy deklaruję, że niczego nie będziemy zamykać. I co z tego? Skoro w mediach wszyscy są przekonani o tym, że to zrobimy - mówi starosta.
 

Łączenie na sesji 

Szpitale w Knurowie i Pyskowicach mają długi. I to spore. -Problemy finansowe narastają od pięciu lat, w tym czasie starostwo powiatowe dołożyło do ich funkcjonowania ponad 60 milionów złotych. Zrobiliśmy to przecież nie dlatego, żeby je zamykać, likwidować czy ograniczać działalność medyczną dla mieszkańców powiatu. Zmiany są konieczne, dlatego przygotowujemy model dwa w jednym – tłumaczy Gwiżdż.  I dodaje, że w porozumieniu z Narodowym Funduszem Zdrowia rozpoczęto proces łączenia dwóch spółek zarządzających obecnie szpitalami w jeden podmiot medyczny o roboczej nazwie Zespół Szpitali Powiatowych, który będzie dysponować co najmniej kontraktem medycznych świadczeń połączonych spółek.  Uchwałę w tej sprawie radni mają podjąć 26 października na sesji rady powiatu. -Efekt połączenia nie będzie skutkował ograniczeniem zakresu działalności i dostępności do procedur medycznych dla mieszkańców powiatu gliwickiego. Służyć będzie natomiast optymalizacji wszystkich zasobów jakimi dysponują dzisiaj obie jednostki, które zwiększą efektywność ich wykorzystania. Kolejnym efektem planowanego połączenia obu szpitali ma być również stworzenie nowego wymiaru potencjalnej współpracy powstałego podmiotu leczniczego ze Szpitalem Miejskim w Gliwicach. Nowa spółka powstanie najprawdopodobniej na wiosnę 2024 roku -  deklaruje starosta. 
 

Chirurdzy poszukiwani. Czy się znajdą?  

Gwiżdż twierdzi, że zawieszenie oddziału chirurgii potrwa do czasu uzupełnienia kadry lekarskiej o co najmniej dwóch specjalistów.  - Aktualnie zabezpieczamy stany zagrożenia zdrowia i życia pacjentów wymagających interwencji chirurgicznej, borykając się z trudnościami w spełnianiu wymogów określonych w umowie z NFZ. Liczymy, że taka przejściowa sytuacja nie będzie trwała zbyt długo, zdając sobie również sprawę, że może ona powodować pewne napięcia emocjonalne i stres wśród obecnie zatrudnionego personelu. Rozumiem to doskonale i z tego też powodu do zadania pozyskania lekarzy specjalistów chirurgii ogólnej został włączony nie tylko zarząd szpitala -  dodaje starosta. 
 

Starosta i prezes mijają się z prawdą 

 - Nie będę bawiła się w językowe ceregiele i powiem wprost-pan Gwiżdż mija się z prawdą. Nie ma żadnej współpracy między chirurgią w Pyskowicach i Knurowie. Oddział pyskowicki świeci pustkami, lekarze co prawda są na dyżurze, ale nie pracują, Knurów jest przeciążony. Generuje to straty dla obu szpitali- szpital w Pyskowicach nie wykonuje kontraktu, a szpital w Knurowie ma nadwykonania. Lekarze na chirurgii w Pyskowicach nie pracują, a pobierają pensję za dyżury. Czy takie działanie prezesa, jak zawieszenie pracy jest logiczne w momencie, kiedy oba szpitale są ogromnie zadłużone -pyta Izabela Krzyczkowska z Manify Śląskiej. Od początku ona i lekarka ze szpitala Patrycja Fiegler monitorują sytuację i nagłaśniają ją publicznie. Zdaniem Krzyczkowskiej prezes i zarząd powiatu nie dążą do naprawienia sytuacji: zamiast koncentrować się na tworzeniu planu naprawy szpitala, skupiają się na obronie swojego wizerunku. 
 -Mieszkańcy muszą wiedzieć, że NFZ nie zgodził się na zawieszenie tego oddziału. Wniosek o zawieszenie wysłał prezes. Na razie trwają procedury rozpatrywania wniosku przez wojewodę, więc nie ma podstaw prawnych do tego, aby oddział chirurgiczny nie pracował - dodaje Krzyczkowska.
Lekarze dowiedzieli się też od prezesa, że szpital będzie likwidowany, zaczęli więc szukać innej pracy, a ci, którzy przychodzili się o nią dowiadywać, usłyszeli, że owszem jest, ale do marca, bo później szpital będzie w likwidacji.  -To ich zniechęcało. Proponuję, aby zamiast atakowania osób, które opisują problem, prezes skupił się na szukaniu chirurgów. I jeszcze jedno: nikt nie podważa faktu, że szpital ma długi, że potrzebny jest solidny program naprawczy - Krzyczkowska wskazuje, że nie może się to jednak odbywać kosztem leczenia pacjentów. 
 

Dobrze się czuję wśród załogi 

Roman Oleś, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w pyskowickim szpitalu, sytuację widzi tak: -Pewnie, są niepokoje, ale czuję się dobrze wśród tych ludzi. Dla mnie wypowiedzi na forach społecznościowych mają się nijak do rzeczywistości. Owszem, sytuacja finansowa jest trudna, nawet bardzo, ale zespół w Pyskowicach jest zespołem bardzo dobrych lekarzy. Każdy z tych ludzi walczy o swoje miejsce pracy i boi się, że być może łączenie spółek tej pracy ich pozbawi. Nie ma takich zamierzeń. Nie mówiliśmy o zatrudnianiu do marca, ja te słowa dementuję. Nikt nikogo nie zwalnia, wręcz odwrotnie: potrzebujemy 9 lekarzy, w tym dwóch chirurgów, ginekologa, dwóch anestezjologów. Mój najbliższy plan to jak najszybciej, jak najpilniej, pozyskać chirurgów na oddział. Bo dziś większość chorych jest na przepełnionym oddziale w Knurowie, a dłuższy czas tak funkcjonować się nie da - wyjaśnia Oleś. 
 

Burmistrz Wójcik: szpital wezmę                        

O szpital martwią się burmistrz Pyskowic Adam Wójcik oraz tamtejsi radni. Od tygodni śledzą informacje pochodzące z mediów społecznościowych lub „z drugiej ręki”. Dlatego, by tę mgłę informacyjną nieco rozproszyć Wójcik, w początkach października,  zaprosił wszystkie strony na spotkanie - nadzwyczajne posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Rady Miejskiej w Pyskowicach. - Wobec niejasnych działań powiatu w obliczu kryzysu w szpitalu i z uwagi na ważny interes społeczny zadeklarowałem, w imieniu samorządu Pyskowic, gotowość przejęcia, nieodpłatnie, 100 proc. udziałów szpitala, by zapewnić mieszkańcom ciągłość świadczeń medycznych – mówi Wójcik.
Tę propozycję burmistrz konsultował z radnymi, a ci wyrazili zgodę na podjęcie takich działań, podobnie jak urzędowi prawnicy. Przyjęli ją także wójtowie i burmistrzowie Wielowsi, Toszka, Rudzińca i Zbrosławic. Starosta otrzymał już list intencyjny od burmistrza Pyskowic, trwają rozmowy określające procedury ewentualnego przejęcia szpitala i określania kwestii finansowych ( czy Pyskowice biorą szpital z długiem) oraz własnościowych ( kto po przejęciu przez gminę będzie właścicielem budynku). 

Pikieta w obronie szpitala

Zaplanowano ją na 25 października o 15.00 przy starostwie w Gliwicach.  - To  inicjatywa mieszkańców sprzeciwiającym się haniebnym planom niszczenia szpitala przez prezesa i starostę – tłumaczy Krzyczkowska i liczy na sporą frekwencję.  

Jaka więc będzie przyszłość pyskowickiego szpitala? Trudno powiedzieć, bo wszystkie możliwe opcje są w grze. Nie jest to optymistyczny scenariusz, a najbardziej poszkodowani mogą poczuć się pacjenci – beneficjenci szpitalnych zawirowań.   

    


 

wstecz

Komentarze (2) Skomentuj

  • Rzecznik 2023-10-24 21:59:20

    Oświadczenie rzecznika prasowego: Starosta gliwicki protestuje przeciwko manipulacji, której dopuścił się tygodnik Nowiny Gliwickie. Zamieszczone informacje w artykule red. M. Licheckiej pt. Bitwa o szpital w Pyskowicach, przejęcie, łączenie czy likwidacja? z dnia 24.10.2023 mijają się z prawdą i wpisują w oszczerczą kampanię dyskredytującą działania naprawcze Zarządu powiatu jako właściciela szpitala w Pyskowicach. Bo w rzeczywistości nie zamknięto żadnego ze szpitali, szpital w Pyskowicach funkcjonuje. Udzielający wywiadu Starosta i dyrektor medyczny szpitala otrzymali tekst do autoryzacji, który nie ma wiele wspólnego z zawartością artykułu opublikowanego w tygodniku. Jest nam szczególnie przykro, bo uważaliśmy i nadal uważamy, że Nowiny Gliwickie to poważne i wiarygodne medium, któremu warto zaufać udzielając wywiadu oświadczył Włodzimierz Gwiżdż Starosta gliwicki.

  • Małgorzata Lichecka 2023-10-24 22:22:16

    Drogi rzeczniku, tekst mojego autorstwa nie jest manipulacją , a przedstawieniem sytuacji szpitala ze wszystkich stron: starosty, prezesa, protestujących pracowników, burmistrza Pyskowic. Tekst - w części dotyczącej starosty oraz dyrektora ds lecznictwa- został autoryzowany na wyraźne życzenie. Czy więc starosta chciał też autoryzować wypowiedzi pracowników, aktywistów czy może stanowisko burmistrza Pyskowic? To by była dopiero manipulacja. Starosta oraz dyrektor obszernie wypowiadają się na temat zmian i sytuacji, podobnie czynią to inni bohaterowie tekstu - do czego mają prawo zgodnie z zasadą obiektywizmu. Bardzo dziwię się tak nerwowej reakcji starosty i jest mi przykro, że nie rozumie obiektywnej dziennikarskiej pracy. Z poważaniem Małgorzata Lichecka, autorka tekstu