- Ewidentnie jestem zwierzęciem towarzyskim - mówi o sobie. - Lubię obcować z ludźmi, a już szczególnie w Gliwicach, gdzie mieszkam od urodzenia. Jestem już tak przyzwyczajony, że poza nimi chyba bym zginął z rozpaczy.
Dorastał w cudownych, skąpanych w zieleni okolicach parku Grunwaldzkiego. - W dorosłym życiu przez pewien czas mieszkałem w innych miejscach, ale z całą odpowiedzialnością twierdzę, że to w Gliwicach jest najpiękniejsze – komplementuje. - To jest wyjątkowa dzielnica, dla mnie taka arkadia - zaczarowana kraina wiecznego szczęścia.
W tym miejscu żył i pobierał nauki. Najpierw w przedszkolu przy ul. Damrota, a potem w SP 10 przy Słowackiego. Wolny czas, jak większość jego rówieśników, spędzał aktywnie, grając w piłkę na pobliskich łąkach, placu Grunwaldzkim oraz na boisku przy wieży ciśnień. Za tym ostatnim miejscem były cztery korty tenisowe, które zimą – jak wspomina - zamieniały się w lodowisko i były niebywałą atrakcją dla dzieciaków.
Silny wpływ na niego wywarło LO nr 4. – Uczyłem się tam w trudnym okresie poprzedzającym stan wojenny i ten fakt z pewnością kształtował nasze młode charaktery. Miałem też wyjątkowo udaną klasę i wspaniałą wychowawczynię, z którą do dziś się kontaktujemy - panią Annę Stawowy - przekonuje.
Po maturze studiował budownictwo na Politechnice Śląskiej z „delikatną” przerwą na zasadniczą służbę wojskową. - Wszystko dlatego, że w trakcie studiów zaangażowałem się dość mocno w działalność w gliwickich klubach – najpierw w „Spirali”, a później w „Gwarku” – śmieje się. - W latach 80. życie klubowe było dla mnie niezwykle atrakcyjnym i barwnym sposobem na spędzanie młodości. Nauka musiała więc nieco poczekać. W wojsku przekonano mnie jednak dobitnie, że uczyć się warto. Natchniony chęciami i optymizmem powróciłem na studia dzienne i z lekkim poślizgiem zdobyłem tytuł magistra inżyniera budownictwa.
Na początku ostatniej dekady XX w. zaczął się zajmować wyceną nieruchomości. Skończył w tej dziedzinie studia podyplomowe na krakowskiej AGH. W 1994 roku zdał państwowy egzamin i został uprawnionym rządowo rzeczoznawcą majątkowym. Na początku lat 2000 uzupełnił swoje kwalifikacje kolejnymi studiami podyplomowymi. Tym razem na Uniwersytecie Warszawskim. - I tak trwam w tym zawodzie niezmiennie od lat. Być może dlatego, że go polubiłem, a być może z wygody – konstatuje.
Odrębną rzeczą jest jego aktywność pozazawodowa. Nieprzerwanie od lat interesuje się fotografią, szczególnie portretową. Próbkę jego aktywności można dziś obejrzeć w Gliwicach przy ul. Krupniczej, w lokalu Chaczapuri. - Prócz tego swoją namiętność do fotografii od paru już lat zaspokajam przy tworzeniu teledysków do muzyki mojego serdecznego kolegi Darka Duszy - dodaje.
Niedawno zaangażował się również w wybory samorządowe. Wspólnie z grupą aktywnych gliwiczan, na czele z Kajetanem Gornigiem, udało im się stworzyć w naszym mieście Nowy Ratusz, ruch społeczny skupiający ludzi spoza wielkich krajowych partii. - Dzięki aktywności i wysiłkowi całego naszego zespołu wprowadziliśmy do rady miasta dwójkę naszych przedstawicieli – mówi z dumą.
W wolnych chwilach namiętnie karmi się kulturą, uczestnicząc w rozlicznych wydarzeniach nie tylko w Gliwicach, ale także w kraju, a nierzadko za granicą. - To daje mi kopa do życia – twierdzi.
Swoje ulubione miejsca pokazuje nam zakochany w Gliwicach Wojciech Nurek, barwny obserwator naszej miejskiej rzeczywistości.(s)
Lat 62, od urodzenia związany z Gliwicami. Absolwent Wydziału Budownictwa Politechniki Śląskiej i studiów podyplomowych na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oraz Uniwersytecie Warszawskim Od ponad 30 lat zajmuje się zawodowo wyceną nieruchomości i jest rzeczoznawcą majątkowym. Z zamiłowania fotograf oraz twórca teledysków.
Komentarze (0) Skomentuj