Rok temu Grześ Aleksandrzak uległ poważnemu wypadkowi. Kiedy przechodził na pasach, prowadząc rower, uderzył w niego samochód. Chłopiec był w stanie krytycznym. To cud, że dziś żyje i wraca do sprawności. A właśnie spełniło się jego kolejne marzenie.
Do tego wypadku doszło w ubiegłoroczne wakacje na ul. Korfantego w Gierałtowicach. 11-letni wówczas Grześ został potrącony przez jadącego zbyt szybko seata, którym kierował 26-latek. Prowadzący nawet nie hamował...
Chłopiec doznał bardzo poważnych obrażeń. Miał między innymi potężny uraz mózg, obrzęki, krwiaki, wielokrotne złamania twarzoczaszki i obojczyka. W udzie – dziesięciocentymetrową dziurę od wbitej kierownicy roweru. W stanie nieprzytomności trafił do szpitala, gdzie spędził aż cztery miesiące. Przez pierwsze dwa tygodnie znajdował się w śpiączce farmakologicznej, a po wybudzeniu nie potrafił chodzić, mówić, nie jadł i nie pił. Między szyją a obojczykiem pojawił się tętniak. Operację, której poddano dziecko, przeprowadzono w Polsce po raz pierwszy. Dopiero po niej nastolatek zaczął robić postępy: wstawał, jadł, po dwóch tygodniach powiedział pierwsze słowo.
Mimo tak ciężkiego stanu Grześ powoli wraca do zdrowia i sprawności. To efekt pracy lekarzy oraz rehabilitantów. Niestety, pewnych rzeczy nie da się już odwrócić. Chłopiec ma trwale i znacznie uszkodzoną prawą półkulę mózgową - całkowicie uszkodzony jest płat czołowy i skroniowy.
Grześ lubi jazdę na rowerze. Niestety, jego jednoślad został zniszczony podczas wypadku. Kiedy odwiedziliśmy chłopca i jego rodzinę w domu w Gierałtowicach po raz pierwszy, 12-latek zdradził nam swoje marzenie: chciałby mieć nowy rower. Napisaliśmy o tym w artykule, wierząc, że znajdą się ludzie, którzy pragnienie naszego małego bohatera spełnią. Długo nie czekaliśmy.
Jak poinformowali nas rodzice Grzesia, skontaktował się z nimi oficer prasowy gliwickiej policji nadkom. Marek Słomski. Miał dobre wieści: jest rower. Kupili go policjanci.
Na prezent złożyła się kadra kierownicza gliwickiego garnizonu, czyli komendant KMP, jego zastępcy, komendanci komisariatów, naczelnicy wydziałów w komendzie, oficer prasowy oraz ksiądz - policyjny kapelan.
Rodzice 12-latka zaprosili redakcję "Nowin" do swojego domu, byśmy mogli uczestniczyć w przekazaniu daru i dzielić z Grzesiem jego radość.
Policjanci dokupili do roweru całe wyposażenie, podarowali także dziecku kask. Bidon zaś przekazał funkcjonariusz - sportowiec, który bierze udział w biegach ekstremalnych (otrzymał bidon podczas ostatnich zawodów i teraz dał go małemu rowerzyście).
Nadkomisarz Słomski, wręczając rower w imieniu ofiarodawców, przypomniał Grzesiowi o zasadach bezpiecznej jazdy, a Grześ obiecał, że będzie się ich trzymał.
Kiedy byliśmy u Grzesia pierwszy raz, nie mógł jeszcze na rowerze jeździć. Teraz już zaczyna - niedawno, pod pełną kontrolę taty, jechał na jednośladzie swojej mamy. - Teraz oddam mamie jej rower - powiedział z uśmiechem.
Radość na twarzy chłopca, kiedy zobaczył nowy bicykl, jest najcenniejsza.
- Ja nie wiem, czy będę dziś spał, chyba nie - mówił.
A my Grzesiowi życzymy powrotu do pełnej sprawności i bezpiecznej jazdy, zaś policjantom dziękujemy za to, że odpowiedzieli na nasz apel.
(sława)
Dokładną historię Grzesia Aleksandrzaka opisaliśmy tu: http://www.nowiny.gliwice.pl/najgorsze-wakacje-w-zyciu-12-letni-grzes-walczy-z-konsekwencjami-potracenia
Pod linkiem znajdziecie także informację o sposobach finansowej pomocy chłopcu.
Komentarze (0) Skomentuj