Sprawa zniszczenia siekierą elektronicznego wyświetlacza w holu gliwickiego dworca kolejowego już ucichła. Wracamy jednak do niej, bowiem, naszym zdaniem, kilka pytań pozostało bez odpowiedzi.

Gwoli przypomnienia. Chodzi o sprawę z 8 grudnia. Około godziny 5.00 kamery monitoringu zarejestrowały, jak do holu dworca wchodzi mężczyzna, staje pod elektronicznym rozkładem jazdy, spod swetra wyjmuje siekierę, którą rzuca w tablicę, niszcząc ją. Potem, zupełnie spokojnie, narzędzie podnosi i przez nikogo niezatrzymywany – odchodzi. Straty, jakie poczynił, to aż 13,5 tys. zł. 

Sprawcę udało się złapać dzięki nagraniu z monitoringu. Kiedy śledczy je rozpowszechnili, a media opublikowały, znaleźli się świadkowie, którzy mężczyznę rozpoznali. Okazał się nim 50-latek, który jakiś czas temu wyszedł z więzienia, a nie mając własnego lokum, zatrzymał się u brata na ul. Błogosławionego Czesława. Tam został zatrzymany przez dzielnicowych z trzeciego komisariatu. W mieszkaniu znaleziono też rzeczoną siekierę oraz charakterystyczny sweter, w którym mężczyzna „wystąpił” przed kamerami. Mimo to, podczas przesłuchania, 50-latek nie chciał się przyznać do winy. Dowody, w tym nagranie, nie pozostawiły jednak żadnych wątpliwości.

Dworzec kolejowy w Gliwicach dopiero został oddany po remoncie, a wyremontowano go za 156 mln zł. Zainwestowano także w monitoring oraz firmę ochroniarską – to, między innymi, ma chronić przed aktami wandalizmu. Dlaczego nie ochroniło?

Zadaliśmy PKP kilka pytań. Między innymi: czy na dworcu była (i gdzie) ochrona; czy widziała zdarzenie na monitoringu i dlaczego nie zareagowała, nie wezwała policji; ile jest kamer w holu dworca i ilu pracowników ochrony; ile kosztował monitoring dworcowy, a ile, miesięcznie, kosztuje firma ochroniarska; czy w stosunku do pracowników ochrony zostały wyciągnięte jakieś konsekwencje i kto bezpośrednio odpowiada za zaistniałą sytuację.

Niestety, nie otrzymaliśmy odpowiedzi wyczerpującej. Aleksandra Grzelak z biura prasowego PKP mówi bardzo ogólnie. 
Nad bezpieczeństwem osób korzystających z dworca w Gliwicach czuwa całodobowa ochrona (tak, to wszyscy wiemy). Wszelkie zdarzenia są rejestrowane przy pomocy systemu monitoringu wizyjnego (też wiemy). Ze względów bezpieczeństwa nie można podać szczegółów dotyczących monitoringu i pracy ochrony na dworcu.

Warte szczególnej uwagi jest jedno zdanie z wypowiedzi Grzelak: „to właśnie dzięki nagraniom z kamer mężczyzna, który rzucił siekierą w wyświetlacz, został zidentyfikowany i zatrzymany”. 
Fantastycznie. Ale co z reakcją służb ochrony, którym ten monitoring ma pomóc? 

Niestety, biuro prasowe milczy w sprawie tego, co ochroniarze robili w momencie rzutu siekierą, czy zdarzenie w ogóle widzieli, dlaczego nie zareagowali. Grzelak, po dodatkowych pytaniach, odpowiedziała tylko tyle, że doszło do zaniedbania ze strony pracowników ochrony i w związku z tym PKP wystąpią o nałożenie kary, zgodnie z zawartą umową.

- Dworzec w Gliwicach jest bezpieczny – zapewnia Grzelak. - Po ostatnim zdarzeniu w budynku zwiększona została liczba pracowników ochrony. Na bezpieczeństwo podróżnych wpływa również znajdujący się tam monitoring.

Z ostatnim zdaniem się nie zgadzamy. „Znajdujący się tam monitoring” na bezpieczeństwo podróżnych wcale nie wpłynął. Pokazał tylko, jak niebezpiecznie jest na dworcu. Ale to wpływa raczej na poczucie zagrożenia...

(sława)

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj