Nieuczciwi pośrednicy działali pod firmami o różnych nazwach, w Gliwicach dali się poznać pod szyldem Europejskiej Grupy Finansowej Council. Niestety, działania organów sprawiedliwości nie mają wpływu na sytuację poszkodowanych i realizację ich zobowiązań kredytowych, powstałych wskutek przestępstwa.

Oszuści prowadzili swój proceder na terenie całego kraju. W Gliwicach i miejscowościach sąsiednich rozwinęli skrzydła w ramach sieci biur doradztwa kredytowego Council. Ostrzegaliśmy przed nimi na przykładzie dwóch ofiar.  Poszkodowani stracili w sumie ponad 300 tys. zł. W skali Polski grupa ma na sumieniu tysiące ofiar. 

Przestępcy długi czas pozostawali bezkarni. Rosnąca lawinowo liczba poszkodowanych nie pozwoliła już prokuraturze dłużej zamiatać sprawy pod dywan. We Wrocławiu, gdzie grupa miała centralę, powołano specjalny zespół śledczy. Przestępców ma pod lupą siedmiu śledczych z prokuratory regionalnej i 11 policjantów z dolnośląskiej komendy wojewódzkiej. W toku dochodzenia zarzuty postawiono już  26 osobom. Najnowszych zatrzymań dokonano w sierpniu. Pięciu podejrzanych przebywa w areszcie, wobec pozostałych zastosowano dozór policyjny w połączeniu z zakazem opuszczania kraju i poręczeniem finansowym w kwotach od kilku tysięcy do dwustu tysięcy złotych. Podejrzani zasiadający we władzach firm zostali objęci  zakazem pełnienia funkcji w zarządach spółek.

Jak działali oszuści

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu, ku przestrodze, opisuje metody dokonywania oszustw. 

Przestępcy na swoje ofiary wybierali osoby, które nie miały zdolności kredytowej.  Przekonywali je, że są w stanie usunąć z biura informacji kredytowej dane uniemożliwiające zaciągnięcie kredytu. Wiedzieli przy tym, że taka operacja jest niemożliwa do przeprowadzenia.

Następnie nakłaniano pokrzywdzonych do przyprowadzenia osoby, którą określano jako „wspierającą” czy „opiekuna kredytu” i na nią w rzeczywistości sporządzana była umowa. Podczas kolejnych spotkań wprowadzano „osoby wspierające” w błąd co do ich rzeczywistej roli i utwierdzano w przekonaniu, że zaciągane przez nich zobowiązania mają charakter tymczasowy, ponieważ po sześciu miesiącach kredyt przejdzie na osobę pierwotnie starającą się o jego przyznanie. Oszuści wprowadzali też w błąd co do współpracy z bankami firm, które reprezentowali pośrednicy, a z którymi banki odmawiały współpracy ze względu na stosowane przez nich metody.

Ukrywano przed poszkodowanymi udział w zawieraniu umowy kredytowej innych pośredników, których prowizja dodatkowo podnosiła koszt.  Opłaty za pośrednictwo były bardzo wysokie. Przeważnie wynosiły  ok. 20 proc. wartości kredytu, a czasem więcej, dla każdego pośrednika.

Jednocześnie wprowadzano w błąd pracowników banków – ukrywano przed nimi fakt, że do zawarcia umów kredytowych doszło za pośrednictwem firm, z którymi banki nie chciały współpracować. Zatajano, że środki z kredytu zawartego przy udziale „osoby wspierającej” miały być faktycznie przekazane osobom nieposiadającym zdolności kredytowej. 

Zdarzały się  przypadki, że w danych podawano nieprawdę dla podniesienia ich wiarygodności finansowej. Pokrzywdzonym wmawiano, że konieczne jest zaciągnięcie więcej niż jednego kredytu, na kwoty znacznie przewyższające nie tylko potrzeby ofiary, ale i jej możliwości finansowe. Wykorzystując luki w systemie aktualizacji informacji bankowych, zawierano umowy w tym samym czasie z wieloma bankami. To doprowadzało do sytuacji, że w systemie informacji kredytowej nie były zarejestrowane umowy podpisane w bezpośredniej bliskości czasowej. Celem było generowanie jak największego zysku pośredników. Chciwość oszustów doprowadzała do sytuacji, że rata połączonych kredytów była znacznie wyższa niż dochody kredytobiorcy. 

Kolejnym elementem metody było wprowadzanie w błąd co do konsekwencji podpisania umów o  pośrednictwo finansowe. Oszuści nie informowali poszkodowanych o opłatach za pośrednictwo, a następnie, gdy któryś z pokrzywdzonych zorientował się w wysokości kosztów, warunkowano uzyskanie kredytu od uiszczenia opłaty. Żądano też opłat mimo niedotrzymania warunków umowy pośrednictwa i niewykonania określonych w niej czynności. Ukrywano również udział innych  pośredników w pozyskaniu kredytu.

Tysiące ofiar

Opisane w przeszłości na naszych łamach przypadki oszustw to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Prokuratura szacuje liczbę poszkodowanych w tysiącach, a straty wynikające z działalności całej grupy to przeszło 200 mln zł.

Do tej pory zarzuty usłyszało 26 osób. Jak informuje Piotr Kowalczyk, szef Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu, sprawa ma charakter rozwojowy, a więc nie można wykluczyć dalszych zatrzymań. Działania śledczych zależą jednak od treści gromadzonego materiału dowodowego.

Na podejrzanych ciążą m.in. zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, wobec części – kierowania taką grupą, oszustwa znacznej wartości, prania brudnych pieniędzy. Czyny te zagrożone są karą do 12 lat pozbawienia wolności, a także karami majątkowymi.  

Działania śledczych pozostają bez wpływu na sytuację poszkodowanych.  Tysiące ludzi zmuszonych jest spłacać kredyty, które przestępcy wykorzystali na swoją rzecz. 

- Prokurator nie ma bezpośredniego wpływu na działania organu egzekucyjnego, do którego należy decyzja o zawieszeniu postępowania w tym względzie. Fakt prowadzenia postępowania karnego przeciwko osobie nie oznacza, że pokrzywdzony może odstąpić od spłaty zadłużenia. W tym zakresie musi się wypowiedzieć sąd – podkreśla prokurator Kowalczyk.

(pik)
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj