Z Pawłem Delągiem o kampanii promującej rodzicielstwo zastępcze  i o wyzwaniach współczesnego świata rozmawia Adriana Urgacz-Kuźniak.

Ludzie kultury zawsze ponosili odpowiedzialność za kształtowanie postaw, które mają prowadzić do powstania lepszego świata. W czasach zaborów pilnowali, by wciąż żywe było poczucie narodowej przynależności, podczas wojny dawali nadzieję, a dziś – w odpowiedzi na współczesne wyzwania – często wskazują na potrzeby zmian lub promują prospołeczne postawy. Takie zadanie wziął też na siebie aktor – Paweł Deląg, który w odpowiedzi na zaproszenie Starostwa Powiatowego w Gliwicach oraz Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, został ambasadorem akcji „Mój dom – Twoje miejsce”, promującej rodzicielstwo zastępcze.

Panie Pawle, poza ramami tego wywiadu, podzieliłam się z Panem własnymi doświadczeniami. Zastanawiam się jednak, jak to się stało, że Pan – nie mając styczności z rodzicielstwem zastępczym – zaangażował się w kampanię organizowaną przez nasz PCPR?
W momencie, w którym zapytano mnie, czy mógłbym wesprzeć tę akcję, odpowiedziałem w sposób naturalny, że tak. Jeśli człowiek posiada jakiś stopień wrażliwości i jest skonfrontowany z taką sytuacją, w której dziecko, bogu ducha winna istota, musi zawalczyć o tak podstawowe sprawy, jak bezpieczeństwo, przynależność czy miłość – czy może odmówić? Przerwany łańcuch więzi z rodziną to bardzo trudny temat, szczególnie z perspektywy dziecka, które ma swoje naturalne potrzeby. Każdy z nas, gdy dojrzewa, zadaje sobie pytania o własną identyfikację, o to, skąd się wziął. Próbuje odnaleźć swoje miejsce. W przypadku dzieci, które są poza biologiczną rodziną, prawdopodobnie pojawiają się dodatkowe, bardzo dramatyczne pytania o to, komu są potrzebne. Bez względu na światopogląd, czy obszar filozoficzno-religijny, z którego się wywodzimy, rodzi się w nich pytanie o to, dlaczego mają właśnie taką karmę. Słowo karma bardzo dobrze definiuje tę sytuację.

W chrześcijaństwie mówi się krótko, że Bóg tak chciał. Co dalej nie daje odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak chciał i dlaczego w moim przypadku…
No więc właśnie. Ale to dorośli powymyślali ten świat i to jeszcze niekoniecznie z obszaru naszej kultury. Najważniejszą rzeczą są autentyczne potrzeby dziecka. Jeżeli potrzeby dziecka mogą być zabezpieczone przez rodzinę zastępczą, to w jakiś sposób dziejąca mu się krzywda zostaje zmniejszona.

Zawód, który Pan wykonuje, trudno byłoby pogodzić z rodzicielstwem zastępczym. Gdyby jednak rozważał Pan podjęcie się takiego zadania – jakie obawy by temu towarzyszyły?
Myślę, że moje spojrzenie jest trochę niestandardowe. Rodziny są często niekompletne. Nierzadko dzieci wychowują się w rodzinach patchworkowych, albo któryś z rodziców pełni rolę dominującą. Trochę ten model się zmienia, ale najistotniejsze jest, żeby dziecko miało poczucie, że przynajmniej jeden z rodziców jest naprawdę jego opiekunem, przyjacielem i osobą, bardzo bliską, wokół której może ułożyć sobie swój wewnętrzny świat. Tutaj takie słowo, jak „kocham”, robi największy porządek. To jest na pewno duża inwestycja uczuciowa, ale wspólny czas, problemy przez które przechodzimy, obecność, troska, budują więź rodzinną. Mam w tej chwili bardzo głęboką relację z córką mojej siostry. Jestem bardzo mocno obecny w życiu małej Sary i to jest bardzo trwała wieź, choć nie wynika wprost z relacji ojciec – dziecko.

To nie jedyna społeczna kampania, której dał Pan swoją twarz. Bardzo głośno jest m.in. o Pana zaangażowaniu w walkę ze smogiem. Nakręcił Pan m.in. dwa filmy, w których temat ten mocno wybrzmiewa – etiudę „PM 2,5” oraz „Panią Basię”. Myślę, że żeby całym sobą firmować jakieś wartości, trzeba mieć do nich głębokie przekonanie.
Chcemy żyć w trochę lepszym świecie. A ten świat, który możemy zbudować własnymi rękami, może być właśnie taki, odrobinę lepszy. Ja mogę być najbardziej skuteczny w propagowaniu pewnych wartości i zwracaniu uwagi na problemy, które trapią nasze społeczeństwo .Przyroda , naturalne środowisko , a tym samym my jesteśmy  eksponowani  na różnego rodzaju zagrożenia. Jesteśmy  w okresie  transformacji technologicznej, społecznej i kulturalnej. Dobrze, że mamy świadomość tego, że technologie, którymi w tej chwili dysponujemy, mogą w 100% wyeliminować paliwa kopalne. Ale też te paliwa kopalne są podstawą interesów różnych korporacji, a nawet państw. Co więcej, prowadzą do brutalnych konfliktów. Mamy wojnę w Ukrainie i na pewno części jej przyczyn upatrywać się można w walce o rynki zbytu paliw kopalnianych oraz zasobów ludzkich.

Czy jednak rzeczywiście możemy w pełni zerwać z tym, co przez stulecia napędzało naszą gospodarkę?
Bardzo mi się podoba idea, czy też koncepcja, zgodnie z którą możemy być samowystarczalni energetycznie. Wystarczy spojrzeć na Duńczyków, którzy w tej chwili w 95% są samowystarczalni energetycznie , a nie przecież nie  dysponują  zasobami węgla. To jest bardzo ważny temat dla Górnego Śląska. Pytanie, w jaki sposób ta transformacja ma przebiegać i co ma się stać z ogromną tradycją i z całą obecną strukturą społeczną, jeśli nagle za parę lat się okaże, że wydobycie jest nieopłacalne, bo koszty są za wysokie. Co wtedy z ludźmi pracującymi w górnictwie? Bo transformacja energetyczna to jedno, ale zawsze wszystko zaczyna się i kończy na człowieku. Co jeśli w rodzinie wielopokoleniowej, z dziada pradziada pracowało się na kopalni? Co z ludźmi, którzy teraz zaczynają pracę jako młodzi górnicy, w wieku dwudziestu paru lat, jeśli za 10 lat się okaże, że kopalnie zostaną zamknięte? To co z nimi? Temat smogu dotyczy zatem tego, żeby powietrze było czyste, ale ze świadomością towarzyszących temu kosztów. Musimy znaleźć odpowiedź na bardzo ważne pytanie: co powinniśmy zrobić, aby nastąpiła naturalna transformacja i aby ci ludzie w żaden sposób nie poczuli się odrzuceni. By dostali nowe możliwości i żeby ten region rozwinął się w nowym kierunku.

To prawda, że z punktu widzenia Górnego Śląska, temat wydobycia paliw kopalnych jest dużo bardziej skomplikowany i nie można go zamknąć samymi proekologicznymi hasłami. Cieszę się, że i Panu nieobce są refleksje na ten temat.
Nie jestem obojętny na takie tematy, ponieważ interesuje mnie, w jakim kraju mieszkam, jaka jest kultura, kto nami zarządza, kto jest w samorządzie, jakim powietrzem oddychamy, jakie produkty jemy, jaka woda płynie w kranach i jaka woda jest w rzekach. To wszystko nas dotyczy, to wszystko nas dotyka. Mam też marzenie, żeby relacje między ludźmi nie były tak zantagonizowane, jak są obecnie. Myślę, że działania z obszaru społecznego mogą integrować ludzi. Tu nie ma podziału na bardziej czerwonych i bardziej niebieskich, bardziej katolickich i bardziej laickich. Nie. Płyniemy na tej samej łódce. W pewien sposób to jest odpowiedzialność za nasz dom. I za nasze  dzieci.

Odpowiedzialność za dzieci w dużym stopniu leży po stronie ludzi kultury. Nie tylko rodzice i nauczyciele objaśniają im świat, ale także filmy, w tym te na platformach streamingowych, które często dość mocno propagują nie zawsze wychowawczy sposób myślenia. Czy uważa Pan, że przedstawiciele środowiska filmowego powinni wziąć na siebie misję kształtowania w młodych ludziach pozytywnych postaw?
Zdecydowanie tak. Książka i film, szczególnie film niezależny, teatr, malarstwo - to takie ostatnie bastiony, gdzie możemy  być odpowiedzialni za to, co komunikujemy. Ja na ekranie biorę odpowiedzialność za strumień świadomości, który proponuje widzę . Jeśli jestem reżyserem, jeśli jestem producentem, jeśli jestem scenarzystą, to chcę, aby na tym ekranie świat – nawet jeśli jest trudny – był lepszy. Żeby pokazywał bohatera, który wychodzi naprzeciwko pewnym problemom i usiłuje sobie z nimi radzić. Może odnieść porażkę, ale czasami i ta porażka oznacza zwycięstwo. Filmy, które pełnią rolę rozrywki gatunkowej z niskiego obszaru, chcą w pewien sposób wytrącić nas z równowagi, sprzedać nam kłamstwa albo są po prostu złe, moim zdaniem są realizowane przez zupełnie nieodpowiedzialnych ludzi, czasami chciwych sławy  bądź pieniędzy , bądź służy jakieś partii .To jest wciąż potężny instrument manipulacji. Trzeba wciąż mieć świadomość, że przez niewłaściwe osoby może on być niewłaściwie wykorzystany. Ale jeżeli ktoś idzie do teatru i płaci za bilet po to, żeby przez 2 godziny być razem ze mną, to chciałbym, żeby był w trochę lepszym świecie. Jeżeli coś proponuję w kinie i to coś jest na ekranie, to chciałbym, żeby to coś na tym ekranie było odpowiedzialne, żebyś Ty, jako widz poczuł się lepszy. I w ten sposób rozumiem sztukę.
Rozmawiała: Adriana Urgacz-Kuźniak

 

W powiecie gliwickim brakuje rodzin zastępczych. Pomoże Paweł Deląg. 20 dzieci czeka dziś na rodzinę!

Obecnie w powiecie gliwickim funkcjonują 104 rodziny zastępcze sprawujące opiekę nad 160 dziećmi. To wciąż za mało. 20 dzieci czeka w rodzinach zawodowych, w tym w pogotowiach rodzinnych na nowy, bezpieczny dom. Gdy go nie ma, trafiają do innych powiatów, chociaż w całej Polsce problem braku rodzin zastępczych jest bardzo dotkliwy. W pomoc naszemu Powiatowemu Centrum Pomocy Rodzinie w Gliwicach włączył się popularny aktor, Paweł Deląg, stając się ambasadorem akcji „Mój dom – Twoje miejsce”.

Najgorzej mają starsze dzieci

Rodzina zastępcza to… rodzina. Dorośli nawiązują więź z dzieckiem, biorą na siebie obowiązki rodzica czyli przejmują rolę opiekuńczą i wychowawczą. Rolę osoby, która towarzyszy młodemu człowiekowi w jego dorastaniu. Towarzyszy – bo dzieci nigdy nie są własnością rodziców, nawet te rodzone. Zatem właściwie większych różnic między rodziną biologiczną a rodziną zastępczą w życiu codziennym nie ma. Jeżeli ktoś chce, aby w jego rodzinie pojawiło się dziecko, to wybór formuły rodziny zastępczej jest jak najbardziej właściwy. Trzeba jedynie pamiętać, że biologiczni rodzice dziecka, które jest w rodzinie zastępczej, zazwyczaj nie są pozbawieni do niego praw, a jedynie mają ograniczoną lub zawieszoną władzę rodzicielską. Zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami, o tym czy taka sytuacja zostanie utrzymana, po upływie 18 miesięcy powinien zdecydować sąd.
Najdłużej na swój nowy dom czekają dzieci powyżej 8 roku życia. Większość rodzin zastępczych preferuje przyjęcie młodszych dzieci.
- Ja zawsze powtarzam, że 8-letnie i starsze dziecko to wspaniały kompan, bardzo fajny człowiek, którego można wesprzeć i któremu można dać miłość, a on odwzajemni tym samym i będzie przede wszystkim szczęśliwy – podkreśla Edyta Więcek, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie.

Obawy rozwiewane są na etapie szkoleń

Czym różni się rodzina adopcyjna od rodziny zastępczej? Tym, że w tym pierwszym przypadku to rodzice czekają na dzieci, a w drugim – to dzieci czekają na zastępcze rodziny. Decyzja o przyjęciu dziecka pod swój dach nigdy nie jest łatwa. Te dzieci nie są powiązane z nową rodziną więzami krwi, pochodzą z nieznanego środowiska. W decyzji o ich przyjęciu często nie pomaga także otoczenie – rodziny boją się, że zostaną posądzone o chęć zarobku na krzywdzie dzieci. Obawiają się także, że nachodzić ich będą biologiczni rodzice.
- W przypadku kandydatów na rodziny zastępczego, którzy chcą przyjąć dziecko niespokrewnione z nimi, to są najczęstsze zgłaszane obawy, ale na etapie szkolenia wszystkie te wątpliwości są bardzo szczegółowo wyjaśniane – mówi Olga Bociańska, wicedyrektor PCPR. 

Warunki nietrudne do spełnienia

Kandydaci, którzy chcą zostać rodziną zastępczą muszą posiadać zameldowanie na terenie RP, najlepiej w powiecie gliwickim. Muszą mieć przynajmniej jedno stałe źródło dochodu, nie mogą być karani, muszą mieć nieposzlakowaną opinię i – po przejściu wstępnej weryfikacji - muszą ukończyć trwające około 3-miesiące szkolenie. W trakcie szkolenia trzeba dodatkowo odbyć 10-godzinne praktyki w zawodowej rodzinie zastępczej albo w rodzinnym domu dziecka. Po przejściu tego procesu można przyjąć do siebie dziecko. W najlepszym razie zatem nawet po kilku miesiącach można zostać rodziną zastępczą. Moje rozmówczynie zakładają, że osoby, które teraz zastanawiają się nad podjęciem takiego wyzwania, mogą zostać rodziną zastępczą w okolicach maja przyszłego roku. 

Ważne jest, że większej roli nie gra ani wiek, ani warunki mieszkaniowe.

- Staramy się, żeby wiek rodzin zastępczych pozwolił dziecku na ukończenie w nich 18 lat – mówi Olga Bociańska. - Zdarzają nam się kandydaci zwłaszcza spokrewnieni z dzieckiem, którzy są po 60., aktywni, sprawni, mogący zostać rodzicami zastępczymi zwłaszcza dla starszych dzieci. Nie ma określonych warunków metrażowych. Staramy się patrzeć pod kątem tego, czy dziecko będzie miało swoje miejsce do spania, wypoczynku i zabawy, a jego potrzeby społeczno-emocjonalne będą zabezpieczone – wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Rodziny zastępcze mają wsparcie finansowe

- Każda rodzina zastępcza pobiera świadczenia na pokrycie kosztów utrzymania dziecka, a zawodowa rodzina zastępcza otrzymuje wynagrodzenie na podstawie podpisanej umowy cywilno-prawnej – zauważa dyrektorka PCPR. 
- Warto przypomnieć, że to wynagrodzenie w naszym powiecie zostało podniesione i jest większe niż  wskazane ustawie – dodaje wicedyrektorka. - Radni rozumieją, że jest to element, który może zmotywować do sprawowania opieki w ramach pieczy zastępczej równocześnie nad większą liczbą dzieci. Jednocześnie jest to szansa dla rodzeństw na wspólną przyszłość, gdyż zawodowe rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka przyjmują pod opiekę od 3 dzieci lub mniej, ale ze specyficznymi potrzebami. 
Od 1 stycznia 2024 r. w powiecie gliwickim wynagrodzenie zawodowych rodzin zastępczych i prowadzących rodzinne domy dziecka wynosić będzie 4 600 zł, natomiast pogotowi rodzinnych 124% tej kwoty. Maksymalnie sprawować opiekę można nad 8 dzieci. Niezawodowe rodziny nie otrzymują wynagrodzenia, tylko środki na utrzymanie dzieci, w wysokości ponad 1361 zł na dziecko oraz oczywiście inne świadczenia, takie jak 500+.

Rusza duża kampania

- Nasza kampania społeczna „Mój dom – Twoje miejsce”, powinna ruszyć 21 grudnia, i to z mocnym przytupem – zapowiada Edyta Więcek. - Serdecznie zapraszamy wszystkich do siedziby PCPR na Zygmunta Starego 17. Mamy psychologów, pedagogów, wykwalifikowaną kadrę, która od początku poprowadzi kandydatów przez proces weryfikacji. Wspieramy na bieżąco, nawet te rodziny, które już mają dzieci – mogą zawsze liczyć na naszą pomoc. Wsparcia udzielamy też dzieciom, które są zabezpieczone w innych powiatach - dodaje.
 Aktualne informacje na temat kampanii i rodzicielstwa zastępczego znaleźć można m.in. w mediach społecznościowych PCPR (na Facebooku i Instagramie), do śledzenia których serdecznie zachęcamy.

Adriana Urgacz-Kuźniak 
 

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj