Poznajcie ulubione miejsca w Gliwicach nauczyciela i pasjonata fotografii.

W codziennej pracy stara się być autentyczny i szczery. Jest człowiekiem głęboko oddanym swojej pasji - nauczania młodych adeptów fotografii. - Nie udaję kogoś, kim nie jestem. Uważam, że to szczególnie ważne w relacjach z młodzieżą - podkreśla.

Dorastał w Sośnicy, z którą jest głęboko związany emocjonalnie. To właśnie tam spędził swoje dzieciństwo i młodość aż do czasu studiów. – Mam dwóch starszych braci i miało to swoje dobre i złe strony – mówi z uśmiechem. - Czasem mnie bronili na podwórku, ale i „wykorzystywali” do swoich popisów przed kolegami. Zresztą w dzieciństwie robiliśmy rzeczy, że dziś się włos na głowie jeży. Strzelaliśmy z procy, stawialiśmy znalezione naboje na torowisku, czekając aż przejedzie po nich pociąg i te wystrzelą ku naszej uciesze. Słowem: nudy nie było (śmiech).

Po podstawówce (nieistniejąca SP 15) wybrał liceum zawodowe w gliwickiej „samochodówce” przy ówczesnej ul. Wieczorka. – Do końca nie wiedziałem co chcę w życiu robić i poszedłem do szkoły, którą kończyli moi bracia – tłumaczy. - Z perspektywy czasu nie była to chyba najlepsza decyzja, bo z natury jestem humanistą, ale szkołę skończyłem i maturę też zdałem.  

Już w podstawówce zdradzał zacięcie humanistyczno-artystyczne rysując portrety nauczycieli, grając w zespole muzycznym. - To po dziadku, który był rzeźbiarzem – wyjaśnia.  

Z takimi zdolnościami zdawał po maturze na architekturę na politechnice i wydział artystyczny na uniwersytecie w Cieszynie. Ostatecznie wybrał studia na tej ostatniej uczelni. Wspomina ją zresztą z dużym sentymentem. - Świetny czas, fantastyczni ludzie, przyjazne miasto - podsumowuje. 

Na studiach poznał znanego dziś gliwickiego plastyka Aleksandra Smolińskiego, który już wtedy prowadził zajęcia w Młodzieżowym Domu Kultury w naszym mieście. – To on pomógł mi się  „zaczepić” w MDK-u. Od tamtej chwili minęło 20 lat – wylicza.  

Zaczął od pracy w kołach plastyczno-graficznych. Po dwóch latach zaproponował ówczesnemu szefowi tej jednostki otwarcie koła fotograficznego. Nie mieli zbyt wielu środków, ale udało się zgromadzić podstawowy sprzęt i ruszyli z kopyta.    

- Przez lata pracy w założonej przeze mnie grupie fotograficznej „Aczkolwiek” wychowałem liczną grupę młodych artystów fotografów, którzy, mówiąc obrazowo, poszli w świat – mówi z dumą. - Wielu z nich kontynuuje swoją edukację na prestiżowych uczelniach artystycznych, inni z powodzeniem rozwijają swoją twórczość na polu osobistym. Pochwalę się, że moimi podopiecznymi są m.in. Jadwiga Janowska, Michał Patycki, Adam Łakomy. Ta praca daje mi mnóstwo satysfakcji. Sprzyja budowaniu prawdziwej więzi, opartej na zaufaniu i wspólnym twórczym działaniu. Dzięki temu możliwe jest tworzenie rzeczy wartościowych i oryginalnych - projektów, które są dostrzegane i doceniane także poza naszym środowiskiem.

Wolne chwile spędza aktywnie. – Uwielbiam bieganie. Półmaratony, biegi na 10 km to są dystanse, które sprawiają mi największą przyjemność, a nie rujnują moich stawów – śmieje się.

(s), foto. Michał Buksa

 

Sebastian Michałuszek 
Lat 48. Gliwiczanin, dyplomowany nauczyciel z wieloletnim doświadczeniem, aktywnie działający na polu edukacji i kultury. Na co dzień pracuje w Młodzieżowym Domu Kultury w Gliwicach oraz TEB Edukacja Gliwice (w tej pierwszej jednostce był nawet przez 3 lata dyrektorem). Absolwent Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Śląskiego. Założyciel grupy fotograficznej „Aczkolwiek”, działającej przy MDK-u, która skupia młodych, utalentowanych twórców. Dwukrotnie uhonorowany Nagrodą Prezydenta Miasta Gliwice za osiągnięcia w dziedzinie upowszechniania kultury – w roku 2011 i 2017.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj