Minister zdrowia przyznał im odznaki „Za zasługi dla ochrony zdrowia”, a prezydent RP Złote Krzyże Zasługi.
Z lekarkami dentystkami, Aleksandrą Kasprzak i Kingą Haponik-Masarczyk, które podjęły się wolontariatu w czasie pandemii, rozmawia Marysia Sławańska 

Zawód dentysty to rodzinne tradycje, marzenia z dzieciństwa?
Aleksandra Kasprzak: Nie mam w rodzinie lekarza, ale już od gimnazjum wiedziałam, że pójdę w tym kierunku. Lubię pracę z ludźmi, lubię pomagać. Rodzice bardzo mnie wspierali. Mama jest nauczycielką chemii i sporo mi pomagała. 
Kinga Haponik-Masarczyk: W wieku sześciu lat powiedziałam sobie: „zostanę stomatologiem” i od tamtej pory konsekwentnie dążyłam do celu. Miałam styczność ze środowiskiem lekarskim, bo rodzice są stomatologami – prowadzą gabinety w Knurowie, w których spędzałam czas w dzieciństwie. Lubiłam obserwować rodziców. Teraz mam do kogo zwrócić się o radę w kwestiach zawodowych.

Co jest najbardziej pasjonujące w tym zawodzie?
AK: Kontakt z ludźmi. Podczas stażu odkryłam, że mam predyspozycje do pracy z dziećmi, więc planuję specjalizację z pedodoncji.
KH-M: Każdego dnia pojawiają się różne wyzwania, którym trzeba sprostać. Wspaniale jest móc sprawić, że ktoś opuszcza gabinet z uśmiechem. Fantastyczne jest też to, że w zawodzie lekarza nigdy nie można uznać, iż wie się już wszystko.

Jaką drogę trzeba przejść, by zostać stomatologiem?
KH-M: Ukończyć pięcioletnie studia na uczelni medycznej. Trzy pierwsze lata to głównie przedmioty ogólnomedyczne, przygotowujące do tytułu lekarza, dwa kolejne skupiają się na dziedzinach stomatologii i dużej ilości praktyki. Po ukończeniu studiów trzeba odbyć roczny staż w gabinecie stomatologicznym oraz zdać lekarsko-dentystyczny egzamin końcowy, obejmujący cały materiał z dziedziny stomatologii, często wykraczający poza studia. 

Był czas dla przyjaciół, czy tylko „zakuwanie”?
AK: Łączyłam studia z pracą. Najgorsze były pierwsze dwa lata – nie zostawało wiele czasu na sen, a co dopiero na inne sprawy. Ale i tak warto pójść w tym kierunku. Miałam szczęście trafić do grupy ze wspaniałymi ludźmi – wspieraliśmy się, co ma ogromne znaczenie przy takim poziomie stałego stresu i zmęczenia. 
KH-M: Od początku student rzucany jest na głęboką wodę. Do przyswojenia ogrom materiału, a profesorowie wymagający. Zajęcia trwają często od rana do późnego wieczora, zaś po powrocie do domu czeka nauka na kilka zaliczeń i kolokwiów, już na kolejny dzień! 

Wybuchła epidemia i zdecydowałyście się na wolontariat w knurowskim szpitalu. Podobno chciałyście od razu iść na pierwszą linię frontu. Nie bałyście się?
AK: Nie usiedziałabym w miejscu, wiedząc, że mogę pomóc. Wysłałyśmy maile do szpitali z informacją, że jesteśmy do dyspozycji. Pierwszy odezwał się szpital w Knurowie i tam też trafiłyśmy.
KH-M: Gdy gabinety stomatologiczne ograniczyły działalność, źle czułam się z myślą, że mając wykształcenie medyczne, nie mogę zrobić nic, by pomóc w walce z pandemią. W mediach mówiono o pogarszającej się sytuacji, braku personelu w szpitalach i DPS-ach. Wtedy razem z Olą zdecydowałyśmy, że zaoferujemy pomoc. Nie czułyśmy, że idziemy na pierwszą linię. Choć strach był. Myślę, że niemądrze byłoby się nie bać. 

Czym zajmowałyście się jako wolontariuszki? 
KH-M: Najpierw skierowano nas na oddział chorób wewnętrznych. Pomagałyśmy pielęgniarkom w mierzeniu ciśnienia, podawaniu leków, pobieraniu krwi. Potem byłyśmy m.in. w namiocie przed szpitalem, pełniącym funkcję wstępnej izby przyjęć, w której przeprowadza się wywiad pod kątem zakażenia i mierzy temperaturę. Gdy powstał punkt poboru wymazów drive-thru, pracowałyśmy w nim prawie dwa miesiące.
AK: Jako stomatologom jest nam łatwiej pobierać wymazy. Szpital zapewnił środki ochrony, więc czułyśmy się bezpieczne. Oczywiście, byłyśmy niepewne, co przyniesie jutro, ale z czasem ta niepewność zniknęła.

Odznaczenia od prezydenta i ministra spowodowały szum medialny.
AK: Byłyśmy w szoku, gdy dowiedziałyśmy się o odznaczeniach.
KH-M: Zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że w ten sposób ktoś doceni naszą pracę. Jeśli chodzi o szum medialny – na początku trudno było się w tym odnaleźć, a potem potraktowałyśmy to jako ciekawą przygodę.


Aleksandra Kasprzak
25 lat, pochodzi z Lublina, lekarz dentysta, absolwentka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Obecnie pracuje w gabinecie w Bielsku-Białej i prowadzi przewodnik_stomatologiczny na Instagramie.

Kinga Haponik-Masarczyk
24 lata, knurowianka, lekarz dentysta, absolwentka ŚUM. Po ukończeniu stażu wyprowadziła się do Warszawy, gdzie pracuje w zawodzie.

Galeria

wstecz

Komentarze (0) Skomentuj