Kobieta zauważyła, że jadący przed nią opel astra porusza się podejrzanie. Kiedy pojazd zatrzymał się na światłach, wyskoczyła ze swojego peugeota i uniemożliwiła dalszą jazdę pijanemu, jak się okazało, kierowcy.  
W pierwszy dzień świąt przed godziną 16.00, po świątecznej herbatce, 28-letnia pani Lidia odwoziła do domu swoją 85-letnią prababcię. Na ul. Jana Pawła II zauważyła, że jadący przed nią zielony opel ma wyraźne problemy. Samochód gasł, nie potrafił ruszyć ze skrzyżowana, a gdy już ruszył, jechał bardzo wolno i zygzakiem.

Jak relacjonuje nam mąż kobiety, na kolejnym skrzyżowaniu pani Lidia, zaniepokojona stanem kierowcy, wysiadła z auta, podeszła do opla i otwarła drzwi. Wtedy uderzył ją alkoholowy odór. W samochodzie zauważyła też puste butelki po piwie. Wówczas zażądała od kierowcy kluczyków. Pijany, jak się potem okazało: 30-latek, zaczął prosić, by gliwiczanka nie dzwoniła na policję. 

Potem kierowca, chwiejnym krokiem, wysiadł z pojazdu. W tym momencie kobiecie udało się wyrwać mu kluczyki, szybko wskoczyć do opla i zaciągnąć hamulec ręczny, bowiem auto zaczęło się toczyć na maskę jej peugeota. 

- Mężczyzna cały czas naciskał, by żona zamówiła mu taksówkę i odholowała jego auto. Lidia, udając, że dzwoni po taksi, wsiadła do peugeota. Wtedy kierowca zaczął się z nią przepychać - kilkakrotnie otwierał drzwi jej samochodu - mówi mąż pani Lidii.  

Młoda kobieta i jej prababcia przeżyły spory stres. Wreszcie 28-latce udało się zablokować drzwi swojego pojazdu. Ruszyła, a kilkadziesiąt metrów dalej, na najbliższym przystanku, zatrzymała się, by wezwać policję. 

Kiedy pani Lidia odwiozła prababcię i wracała do domu, w miejscu zdarzenia stał już radiowóz, a policjanci z drogówki zabezpieczyli opla. Gliwiczanka oddała mundurowym kluczyki. 
Okazało się też, że pijany 30-latek uciekł, zostawiając astrę na skrzyżowaniu z włączonymi światłami awaryjnymi. 

Sprawca został już ustalony, ale jeszcze go nie zatrzymano. Wyszło na jaw, że nie posiada w ogóle prawa jazdy, zaś opel należy do jego ojca.   

Pani Lidii należą się brawa - być może zapobiegła tragedii. Przykre jest jednak to, że reagowała sama, wśród wielu trąbiących i przejeżdżających obok aut. 
wstecz

Komentarze (0) Skomentuj